expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 28 maja 2009

Zanim zacznie padac


"Wielkie grillowanie" czas zaczac ;)
Rok temu francuskie lato nas nie rozpieszczalo, dni byly bardziej jesnienne niz letnie. Ciagle padal deszcz, bylo szaro i buro, a letnie bluzeczki i sukienki lezaly znudzone w szafie.
Za sprawa tegoz zimnego i mokrego lata nie zdazylam nacieszyc sie grillem. Ba, ja nawet nie mialam ani jednej okazji by przyrzadzic cos z grilla. Wlasnie dlatego w tym roku postanowilam lapac kazda nadarzajaca sie okazje. Gdy tylko czas pozwala i deszcz nie leje sie z nieba rzucam haslo do grillowania.
Lubie wtedy przyrzadzic cos innego niz zwykle, staram sie by za kazdym razem bylo to cos nowego, ale rownie pysznego jak poprzednio.
Tym razem wybor byl oczywisty - cukinia. Ostatnio to wlasnie cukina kroluje w mojej kuchni. Zupelnie stracilam dla niej glowe, a jeszcze nie tak dawno jej nie lubilam. Ot jak zmieniaja sie upodobania.



Grillowane roladki z cukini i kurczaka w boczku

skladniki
  • 2 cukinie
  • 2 pierski z kurczaka
  • boczek wedzony w plastrach okolo 12 sztuk
  • tymianek
  • oliwa z oliwek
  • pikantny ketchup
  • 2 zabki czosnku
  • sol, pieprz

wykonanie:
Piersi kurczaka oczyszczamy, a nastepnie kroimy wzdluz tak by uzyskac 12 paseczkow z 2 piersi. Mieso lekko rozbijamy. Odstawiamy je do miseczki, zalewamy 2 lyzkami oliwy z oliwek, dodajemy 1 lyzke pikantnego ketchupu, swiezy tymianek i czarny pieprz oraz rozgnieciony czosnek. Odstawiamy do lodowki na godzine.
Cukine myjemy, odcinamy koncowki, a potem za pomoca obieraczki do warzyw kroimy wzdluz na cienkie plastry.
W garnku gotujemy wode z odrobina soli i wkladamy do wrzatku cukinie na 3 minuty. Nastepnie przelewamy ja zimna woda. Odsaczamy i osuszamy.
Z kurczaka, cukini i boczku robimy roladki. Zaczynamy od boczku, na niego kladziemy plaster cukini. Jesli plastry sa zbyt male lub krotkie to kladziemy po 2 plastry. Na cukini ukladamy plaster kurczaka, a potem wszystko dokladnie zwijamy w roladke i spinamy patyczkiem do szaszlykow.
Gotowe szaszlyki grillujemy do chwili az boczek ladnie sie przyrumieni, a kurczak nie bedzie surowy.

środa, 27 maja 2009

Moje taboule


Kiedys taboule kupowalam gotowe w markecie.
Tutaj jest bardzo duzy wybor wiec mozna wybierac i przebierac w smakach i dodatkach.
Moje ulubione taboule to to bardziej klasyczne z papryka, pomidorem i koniecznie z mieta. Bardzo lubie tez ten rzezki smak i delikatna slodycz rodzynek. Wlasnie taki smak chcialam odtworzyc gdy przygotowywalam to taboule jakis czas temu na rodzinne spotkanie.
Gdy tylkko zrobilo sie cieplej postanowilam zamienic tradycyjny kuskus na cieplo na ta wspaniala, zimna salatke, ktora doskonale smakuje w upalne dni.



Taboule z papryka i pomidorem

skladniki:
  • 1 czerwona papryka
  • 1 zielona papryka
  • 1 cebula
  • 2 pomidory
  • garsc rodzynek
  • okolo 6 listkow swiezej miety
  • 1 woreczek kaszy kuskus
  • sok z polowy cytryny
  • okolo 4 lyzki oliwy z oliwek

wykonanie:
Kuskus wkladamy do miseczki bez gotowania i zalewamy go oliwa z oliwek.
Papryke i cebule kroimy w drobna kostke. Pomidory zaparzamy i obieramy ze skory, a nastepnie wydrazamy pestki i kroimy w drobna kostke podobnie jak papryke. Wszystko dokladamy do kuskusu.
Dorzucamy garsc rodzynek oraz posiekana drobno miete. Wszystko skrapiamy sokiem z cytryny.
Tak przygotowany kuskus zalewamy okolo 250 ml zimnej wody. Doprawiamy sola, mieszamy i odstawiamy do lodowki na pol godziny.
Smacznego!

Taboule jest moja propozycja na trwajaca wlasnie zabawe "Bar salatkowy"


niedziela, 24 maja 2009

Gdy w kuchni rzadzi przypadek


Czasami to przypadek decyduje co danego dnia znajdzie sie na naszych talerzach. I tak jak w zyciu nie lubie zdawac sie na slepy los, tak w kuchni bardzo czesto ulegam chwili, daje poniesc sie fantazji. Jedna w locie zlapana mysl staje sie czesto natchnieniem do stworzenia czegos pysznego.
Lubie wtedy wyobrazac sobie smak, zapach i wyglad ostateczny czegos co wlasnie powstaje w mej glowie. Wrzucam do garnka po kolei poszczegolne produkty, mieszam, probuje, doprawiam, czasami poprawiam to i owo. Rezultaty bywaja rozne, przewaznie jednak wywoluja usmiech na mojej twarzy.
Dzisiejsze danie tez jest dzielem przypadku, a powstalo za sprawa resztki ciecierzcy, ktora pozostala mi po nadziewanych pomidorach. Jest to tez ostatnia propozycja w ramach "Tygodnia z ciecierzyca"



Makaron z ciecierzyca i warzywami

skladniki:
  • 2 cukinie
  • 200g pomidorow z puszki
  • 1 cebula
  • 1 zabek czosnku
  • 200g ciecierzycy z puszki
  • 0,25 szklanki bulionu warzywnego
  • 1 lyzeczka startego imbiru
  • 0,5 lyzeczki chili
  • 0,25 lyzeczki cynamonu
  • 0,5 lyzeczki mielonego kuminu
  • szczypta szafranu
  • sol, pieprz
  • natka pietruszki
  • 1 kubek makaronu ( u mnie swiderki)

wykonanie:
Na rozgrzanym oleju podsmazamy cebule pokrojona w piorka. Po okolo 3 minutach dodajemy posiekany czosnek oraz przyprawy. Smazymy 2 minuty az wszystkie przyprawy uwolnia swoj aromat.
Wlewamy bulion, dorzucamy pomidory i cukinie pokrojona w polplastry. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze 10 minut. Na koncu dodajemy ciecierzyce, doprawiamy sola i pieprzem. Dodajemy natke pietruszki.
W tym czasie gotujemy makaron al dente. Gdy bedzie juz gotowy dokladamy go do warzyw.
Smacznego!

piątek, 22 maja 2009

Ona jest niesamowita...



... i przychodzi nagle. Ochota na ciasto.
Kilka dni temu tymi slowami moj Maz skwitowal swoja nagla potrzebe zjedzenia kawalka cista prawie w srodku nocy.
Wczoraj taka nagla ochota na cisto dopadla i mnie.
Gdy rano poszlam do sklepu rzucil mi sie w oczy rabarbar, ale pomyslam, ze go nie kupie bo i tak nie mam ochoty nic piec.
Po poludniu wszsytko sie zmienilo i na sama mysl o czyms slodkim nosilo mnie po kuchni. Przypomnial mi sie ten rabarbar i jak zakleta pobieglam szybko do sklepu. Kupilam ostatnia wiazke. Alez ja byla szczesliwa.
Nie mialam jednak konkretnego przepisu na rabarbarowe ciasto wiec zabralam sie za przeszukiwanie gazet, roznych wycinkow i internetu. W koncu znalazlam!
Piekne ciasto z rabarbaren na stronie Kasi z bloga "Gotuje bo lubie" Nie moglam sie oprzec pokusie i juz po chwili moje upragnione ciasto z rabarbarem wyladowalo w piekarniku.
Okazalo sie tak pyszne, ze dzis robie powtorke :)



Ciasto z rabarbarem

skladniki:
  • 300 g maki
  • 200 g miekkiego masla
  • 200 g cukru
  • 4 jajka
  • 1 budyn waniliowy
  • 3 lyzki mleka
  • 2 lyzeczki proszku do pieczenia
  • 3 lyzki brazowego cukru
  • 500 g rabarbaru

wykonanie:
Maslo ucieramy z cukrem na pulchna mase. Dodajemy jajka i mleko, ucieramy. Nastepnie dodajemy make wymieszana z proszkiem do pieczenia i budyniem.
Ucieramy do uzyskania jednolitego, gestego ciasta.
Wykladamy je na natluszczona blache. Ja uzylam tortownicy o srednicy 24 cm.
Na cisto ukladamy bardzo gesto pokrojony na kawalki rabarbar. Ciasto powinno zostac pokryte w calosci rabarbarem, ktory na koncu posypujemy brazowym cukrem.
Ciasto pieczemy przez 60 minut w 180°C.
Smacznego!


środa, 20 maja 2009

Ciecierzyca i pomidory...



...to bardzo dobre polaczenie i dlatego dzis znow wracam do dan z ciecierzyca. Wykorzystuje trwajacy "Tydzien z ciecierzyca" by sprobowac jej w nowych dla mnie odslonach.
Zanim jednak zrobilam dzisiejsze danie to troszke sie naszukalam przepisu. Zupelnie brakowalo mi pomyslu jak ta ciecierzyce wykorzystac. No i chcac nie chcac musialam jednak zawitac do Maroko, bo moje puree z ciecierzycy jest wlasnie na styl marokanski.
Wszystko za sprawa przypraw, bez ktorych calosc nie smakowalaby tak jak powinna. To przyprawy nadaly temu puree bardzo wyrazistego smaku, ktory doskonale komponowal sie ze slodycza i delikatnoscia pomidorow.





Pomidory nadziewane ciecierzyca

skladniki:
  • 4 duze pomidory
  • 200g ciecierzycy z puszki
  • 2 kromki czerstwego chleba razowego
  • 1 cebula
  • 1 zabek czosnku
  • 1/4 lyzeczki pieprzu cayenne
  • 1 lyzka mielonego kminku
  • 1 lyzka mielonej kolendry
  • sok z 1 cytryny
  • sol, pieprz
  • swieza kolendra

wykonanie:
W piekarniku podpiekamy chleb by byl chrupki, a nastepnie scieramy go na tartce lub mielimy.
Z pomidorow scinamy wierzch, wydrazamy miazsz. Pomidory w srodku solimy i odwracamy do gory dnem, pozostawiajac na papierowych reczniczkach by ociekly.
Miazsz pomidorow, odciete kapelusiki, ciecierzyce, sok z cytryny i czosnek mieliny blenderem.
Na patelni rozgrzewamy 1 lyzke oliwy i pdsmazamy przez okolo 4 minuty cebule pokrojona w kostke, pieprz cayenne, kminek i kolendre. Dodajemy to do puree wraz ze startym chlebem, sola, pieprzem i swieza kolendra.
Farszem napelniamy pomidory. Ukladamy je w nasmarowanym oliwa naczyniu zaroodpornym i zapiekamy w 200°C przez 25 minut.
Smacznego!

zrodlo

wtorek, 19 maja 2009

Ciasto, ktore musi sie udac



Minionej niedzieli zastanawialam sie czy znani szefowie kuchni tez maja wpadki kulinarne? Pewnie zanim doszli do tak wysokiego poziomu w kuchni na poczatku popelniali bledy jak kazdy. Wszak czlowiek uczy sie na bledach.
Mi niestety bledy zdarzaja sie w przypadku ciast. Tak tez bylo wlasnie w weekend gdy z mysla o moich niedzielnych gosciach robilam ciasto z truskawkami. Chyba myslami bylam nie tam gdzie trzeba, czyli nie przy ciescie, bo inaczej bym nie zrobila tak glupich, szkolnych bledow.
A zapowiadalo sie tak pieknie, lekkie ciasto jogurtowo-smietankowe z truskawkami, na cieniutkim biszkopcie. Biszkopt byl bez zarzutu, masa jogurtowa rowniez. Za to polaczenie tego wszystkiego w jedna, spojna calosc jakos przeszlo moje mozliwosci. Mimo pewnych trudnosci jakos wyszlam z opresji, ale az wstyd sie przyznac, ze to galaretka rozlozyla mnie na lopatki. A wlasciwie nie mnie, a moje ciasto. Zachowalam sie jak uczniak zalewajac ciasto luzna galaretka, ktorej sie na ciescie nie podobalo i zamiast zostac na slicznych, sodkich truskawkach poplynela sobie hen. W sumie nie tak daleko, bo tylko do biszkoptu. Nie zmienia to jednak faktu, ze ciasto stalo sie prawdziwa porazka. Do teraz zastanawiam sie co mnie pokusilo by zalewac ciasto gdy galaretka ani troche sie nie sciagnela?
By zachowac twarz przed goscmi upieklam ciasto, ktore znam od lat i ktore zawsze sie udaje. Tak sie zlozylo, ze na blogu go jeszcze nie umiescilam wiec teraz nadrabiam zaleglosci.



Skubaniec

skladniki
  • 1 kostka margaryny
  • 5 zoltek
  • 0,5 kg maki pszennej
  • 0,5 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • 1 maly proszek do pieczenia

do piany:
  • 5 bialek
  • 1,5 szkanki cukru

  • kwasne owoce

wykonanie:
Z miekkiej margaryny, maki, zoltek, cukru, cukru waniliowego i proszku do pieczenia wyrabiamy kruszonke.
Na posmarowana tluszczem blaszke do ciast wykladamy prawie cale ciasto. Zostawiamy doslownie 3 garscie na posypke.
Nastepnie ukladamy warstwe owocow. W moim przypadku jest to agrest ze sloika, ale doskolale sprawdzaja sie tez porzeczki, szczegolnie czarne.
Na owocach kladziemy ubita na sztywno piane z dodatkiem 1,5 szklanki cukru. Im piana lepiej ubita tym ladniejsza bedzie beza.
Na koniec piane posypujemy pozostala czescia kruszonki. Jej ilosc ma byc niewielka, wystarczy tle by przykryc piane.
Ciasto wkladamy do piekarnika nagrzanego do 180°C i pieczmy przez okolo 40 minut. Na 10 minut przed koncem zwiekszam gaz do 190°C.
Ciasto pozostawiamy do wystudzenia. Aby nie wysychalo zbytnio ja wkladam cala blache potem do wokra foliowego. Dzieki temu ciasto bedzie wilgotne na nastepny dzien.
Smacznego!


poniedziałek, 18 maja 2009

Ciecierzyca i zupa


Coz moge powiedziec na temat ciecierzycy?
Znam ja chyba tylko z kuskusu, dlatego tez ciesze sie z "Tygodnia z ciecierzyca" zaproponowanego przez Aga-aa z bloga Eksperymentalnie. Mysle, ze to doskonala okazja by sprobowac ciecierzycy w innych kombinacjach niz tylko z kuskusem.
Na ten przepis natknelam sie zupelnie przypadkiem, gdy przegladalam jedna z moich francuskich ksiazeczek na temat szybkiej kuchni. Przepis zaraz mi sie spodobal, choc troche go zmodyfikowalam, a do tego jest naprawde bardzo szybki. Dawno nie ugotowalam czegos w tak krotkim czasie.
Zapraszam wiec na moja superszybka i bardzo lekka zupe :)



Zupa z ciecierzyca

skladniki:
  • 2 lyzki oliwy z oliwek
  • 2 pory
  • 2 cukinie
  • 2 zabki czosnku
  • 800g pomidorow z puszki
  • 1 lyzka przecieru pomidorowego
  • 1 listek laurowy
  • 400g ciecierzycy z puszki
  • 750ml buliou warzywnego
  • sol, pieprz

wykonanie:
W rondlu podgrzewamy oliwe i podsmazamy na niej okolo 5 minut pokrojona w kostke cukinie i por pokrojony w polplastry oraz posiekany czosnek.
Po tym czasie dodajemy bulion warzywny, pomidory z puszki, ciecierzyce, lisc laurowy i przecier pomidorowy. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze 5 minut.
Wyciagamy lisc laurowy, doprawiamy sola i pieprzem. Mieszamy i mozemy serwowac.
Zupe mozna posypac tartym parmezanem.
Smacznego!

środa, 13 maja 2009

Dmuchawce, latawce, wiatr...



... a za oknem tylko wiatr, no i jeszcze deszcz.
Dmuchawce pewnie dzis przy takiej pogodzie nie maja sie najlepiej. Gdy spogladam w strone okna to az mnie ciarki przechodza, zamiast pieknej wiosny mamy jesien.
W taki dzien jak ten z tesknota spogladam na zdjecia, ktore wlasnie zamierzam dodac do tego wpisu. Radosne mlecze, zolte jak slonce w pogodny dzien. A z tych mleczy moj pierwszy w zyciu miodek.
Wlasciewie nie mam zadnego doswiadczenia z kwiatami jadalnymi, a ten miodek postanowilam przyrzadzic przegladajac blog Trufli. To u Niej podpatrzylam przepis.
Zanim jednak nazbieralam potrzebne kwiatki, martwilam sie, ze na pobliskich lakach znajde tylko mlecze watpliwej jakosci. Najbardziej przerazaly mnie biegajace po lakach psy. Tak sie jednak szczesliwie dla mnie zlozylo, ze pewnego niedzielnego popoludnia pojechalismy do naszych Przyjaciol na kawe. Popijajac pyszny, ciemny napoj nagle doznalam olsnienia. Przeciez w Ich ogrodzie pelno bylo mleczy i do tego w 100% ekologicznych. Cale towarzystwo przystapilo wiec do zbierania kwiecia, a najwiecej uciechy miala nasza Latorosl.
Nawet nie sadzilam, ze uzbieramy ich tak sporo.
Po powrocie do domu zamiast leniuchowac i rozkoszowac sie resztka niedzieli, ja zabralam sie do obrobki naszej zdobyczy. A oto efekt :)



Miodek z mniszka lekarskiego

skladniki:
  • 500 kwiatkow mniszka
  • 1 litr wody
  • 1 kg cukru
  • 1 cytryna

wykonanie:
Uzbierane kwiatki rozkladamy na bialym papierze by w ten sposob pozbyc sie z nich wszelkich zyjatek. Mozna tez namoczyc je w wodzie na jakas godzinke.
Nastepnie kwiatki wkladamy do garnka, dorzucamy pokrojona w plastry cytryne i zalewamy to 1 litrem wody. Gotujemy 30 minut. Odstawiamy na 24 godziny.

Nastepnego dnia ugotowane kwiatki odcedzamy. Najlepiej zrobic to przy pomocy sita lub wycisnac je w dloniach. Caly plyn jeszcze raz przecedzamy przez gaze by miodek byl bardziej klarowny. Wlewamy do garnka, dodajemy cukier i gotujemy 1,5 godziny. Mieszamy co jakis czas. Odstawiamy na kolejne 24 godziny.

Ostatniego dnia miodek nalezy zagotowac i przelac do sloiczkow. Zakrecamy i odwracamy do gory dnem.

Miodek jest bardzo dobry w smaku, aromatyczny. Doskonaly na zimowe dni jako dodatek do herbaty czy zwyczajnie do kanapek.
Smacznego!


wtorek, 12 maja 2009

Zwykly tort dla Niezwyklej dziewczynki



Kilka dni temu moja ukochana Coreczka skonczyla 3 latka.
Z tej okazji bylo przyjecie i oczywiscie tort. Torty zawsze robilam sama i zawsze staralam sie by byly w guscie dziecka. Myslalam, ze tym razem bedzie tak samo. Juz slyszalam jak Viki mowi, ze chce tort z Myszka Mickey albo z Kubusiem Puchatkiem. Na sama mysl robilo mi sie slabo.
Tym czasem Viki nie miala zadnych wymagan, Ona chciala miec tylko tort ze swieczka. Dmuchanie swieczki to najwazniejsza sprawa tego dnia i nie wazne gdzie ta swieczka bedzie zatknieta.
Dlugo myslalam jaki ten tort ma byc, ale sama nie wiedzialam co chce zrobic. Przegladalam rozne ksiazki, wycinki z gazet i stwierdzilam, ze opuscilo mnie natchnienie :(
Gdy w koncu przyszla chwila robienia tortu nie mialam pomyslu ani zadnej wizji koncowej. Straszne!
Tort niemal zrobil sie sam. Byl bardzo prosty, ciemny biszkopt przelozony bita smietana i truskawkami. Wszystko to co lubi moja Jubilatka.
Za dekoracje posluzyly przetopione zajaczki i jajeczka z czekolady. Ja od zawsze jestem przeciwna tym slodyczom ze wzgledu na sredniej jakosci czekolade i nigdy nie wiem co mam zrobic gdy po swietach zostaja sie stosy niezjedzonych lakoci. Tym razem skonczyly jako polamany plotek okalajacy bielusnienki od smietany tort. Vikuni bardzo sie to podobalo.
Po wyjeciu z lodowki na czekoladzie bylo widac biale zacieki, ktore zniknely gdy tort nieco sie rozgrzal w temperaturze pokojowej.



Tort z bita smietana i truskawkami

ciemny biszkopt robilam z tego przepisu

skladniki na mase:
  • 750ml kremowki
  • cukier puder
  • 3 usztywniacze do smietany Smietan-fix Dr. Oetker
  • truskawki

wykonanie:
Kremowke ubic mikserem z dodatkiem cukru pudru. Ilosc cukru zalezna od naszych upodoban, ja nigdy nie daje go dosc duzo, bo nie lubie przeslodzonych kremow itp. W polowie ubjania dodajemy do smietany usztywniacz. Ilosc usztywniacza musi byc proporcjonalna do ilosci kremowki.
Gotowa smietane podzielilam na 3 czesci i do jednej dodalam zmiksowane truskawki.

Biszkopt przeciac na 3 czesci i przelozyc kazda czesc smietana. Rozowa smietane z truskawkami dalam jako warstwe srodkowa.
Aby smietana zbytnio nie wychodzila w tortu w trakcie przekladania najlepiej zrobic to przy pomocy obreczy z tortownicy.
Spod tortu kladziemy na talerzu, na ktorym tort bedzie podany i zakladamy obrecz tortownicy; wykladamy pierwsza warstwe smietany, nastepnie kolejny krazek biszkoptu i ponownie smietane i znow biszkopt. Sciagamy obrecz tortownicy i dekorujemy wierzch tortu.

Czekolade do dekoracji topimy w kapieli wodnej i wylewamy cieniutka warstwe na folie spozywcza. Pozostawiamy do zastygniecia, a nastepnie dzielimy na kawalki i okladamy nia tort.
Tort chlodzimy w lodowce.
Smacznego!

poniedziałek, 11 maja 2009

Krotka podroz do Szwajcarii

Gdy patrze na moj ostatni wpis to uswiadamiam sobie, ze bardzo zaniedbalam bloga. Ostatnio jednak wiele sie dzieje, wyjazdy, rodzinne uroczystosci i goscie z daleka, to wszystko sprawilo, ze na blogowanie zupelnie zabraklo mi czasu. Plusem jednak jest to, ze bylo mnie troche wiecej w kuchni.

Ale zanim zaczne znow dzielic sie sprawdzonymi przpisami dzis bedzie troche o mojej podrozy do Szwajcarii. Tak sie szczesliwie zlozylo, ze akurat trwa tydzien szwajcarski w naszej blogowej podrozy z cyklu "Z widelcem po Europie" pod przewodnictwem Kuchni Ireny i Andrzeja.
Szkoda, ze przed wyjazdem nie zdawalam sobie z tego sprawy, na pewno lepiej bym sie przygotowala. Co prawda sam wyjazd zorganizowany byl na ostatnia chwile, ale mimo to podziele sie moimi wrazeniami.

Ten piekny, zielony i bardzo czysty kraj odwiedzilam w dlugi majowy weekend. Tym razem dlugi byl rowniez i u mnie, co prawda nie obylo sie bez dodatkowego dnia urlpu, ale i tak weekend trwal 3 cale dni. Zawsze gdy w Polsce wszyscy rozkoszuja sie tym pierwszym majowym "urlopem", tu we Francji mamy zaledwie jeden dzien wolny jakim jest 1 maja.



Ale wracajac do tematu.
Jadac do Szwajcarii wiedzialam o tym kraju tyle, ze jest to stolica czekolady, cos switalo w glowie o serach i jeszcze o rosti. Na miejscu wszystko to znalazlo swoje potwierdzenie.
Do tego od zawsze kojarzylam ten kraj z bankami, drogimi sklepami na Bahnhofstrasse w Zurichu i scyzorykami. Poza tym wszystkim spodziewalam sie jednak zobaczyc przepiekne krajobrazy, widoki, ktore mnie oczarowaly. Sprawly wrecz chec pozostania tam na dluzej.
Zaluje tylko, ze pogoda nie byla bardziej laskawa, bo zwiedzanie w trakcie deszczu w towarzystwie malego dziecka nie jest jednak najfajniejsze. Mimo kaprysow pogody udalo nam sie dotrzec nad przelom Renu w Schaffhausen, a potem, jeszcze tego samego dnia pojechalismy do Rapperswil, gdzie w przepieknym zamku miesci sie polskie muzeum.



Niestety Lucerne i Zurich zwiedzalismy z parasolem w reku.



Klimat i szwajcarskie smakolyki sprawily, ze do domu wrocilo mnie nieco wiecej niz wyjechalo. Poza czekolada, ktora wrecz uwielbiam, zajadalam sie przepysznymi chlebami. Normalnie nie jadam chleba, ten francuski nie do konca mi odpowiada, choc przyznaje, ze mam juz ze dwa swoje ulubione, no ale to zupelnie nie to samo. Szwajcarskie chleby i buleczki bardzo przypadly mi do gustu. Moja Coreczka zas zajadala sie czyms na wzor precli i o ile dobrze pamietam nazywalo sie to "pains de sils"

Moj Maz za to stal sie fanem przysmaku z Zurichu, a mianowicie "saucisses de rotir de veau du St-Gall". Ta cieleca parowka z zupelnie bialej w trakcie pieczenia robi sie prawie czarna i popekana. W Zurichu zajada sie nia kazdy turysta, ale tez staly miekszkaniec tego miasta i okolic. Chyba w okolicach jeziora jest najwiecej punktow, gdzie mozna zjesc ten specjal. Nie pogardzila nim nawet sama Tina Turner i nie przeszkadzalo Jej rowniez to, ze zjadala go na stojaco wsrod innych wielbicieli tego dania.

Ja przywiozlam kilka takich kielbasek do domu by moj Maz mogl jeszcze raz odbyc kulinarna podroz do Szwajcarii. Kielbaska doskonale smakuje w towarzystkie tradycyjnego rosti.



Rosti z podpiekana kielbaska cieleca

skladniki:
kielbaska celeca (biala)

na rosti:
  • zieniaki obrane i starte na grubych oczkach
  • 1 cebula drobno posiekana
  • sol i pieprz

wykonanie:

Kielbaske najlepiej piec na grillu, ale mozna tez usmazyc ja na bardzo niewielkiej ilosci tluszczu. Im jest cielniejsza tym lepsza.

Ziemniaki zalewamy zimna woda na 10 minut. Po tym czasie dokladnie je odsaczamy z wody. Dodajemy do nich posiekana cebule, sol i pieprz.
Smazymy na patelni okolo 15 minut z jednej strony. Nastepnie caly placek przekladamy na druga strone i smazymy okolo 10 minut.
Smacznego!