expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 30 września 2010

Pomidorowa na jesien



Ostatnio moj Maz troche mnie zaskoczyl stwierdzajac, ze cieszy sie z nadejscia jesieni. Bylam pewna, ze akurat co jak co, ale jesien nie nalezy do Jego ulubionych por roku. Szczegolnie przygnebiajace sa poranki. Gdy rano wstajemy jest jeszcze ciemno i zimno, a czesto tez mokro.
Widzac moja zdziwiona mine szybko pospieszyl z wytlumaczeniem. Otoz okazjue, sie, ze moj Ukochany zatesknil za zupami, bo przez cale lato nie ugotowalam ani jednej. Gdy tylko zrobilo sie chlodniej na dworze ja przypomnialam sobie o istnieniu takiej formy posilku i na pierwsza jesienna zupe nie kazalam moim domownikom dlugo czekac.
Przepis wypatrzylam w gazecie, ktora zupelnie przypadkiem wpadla mi w rece w trakcie jednych z zakupow. Przewertowalam pospiesznie kartki, ale przepis utkwil mi w pamieci. Zapewne nie odtworzylam go w stu procentach, ale i tak zupa zyskala uznanie nas wszystkich. Mam nadzieje, ze i Wam zasmakuje.



Zupa pomidorowa z soczewica

skladniki:
500g pomidorow
150g czerwonej soczewicy
1 papryczka chili
1 czerwona papryka
1 cebula
500ml bulionu warzywnego
2 zabki czosnku
sol, pieprz, natka pietruszki

wykonanie:
Pomidory nacinamy na krzyz, zalewamy wrzatkiem, a nastepnie przelewamy zimna woda. Sciagamy z nich skorke i kroimy w kostke.
Papryczke chili umyc, przeciac na pol i usunac gniazda nasienne, a nastepnie drobno posiekac. Podobnie postapic z czerwona papryka, z tym, ze ja pokroic w srednia kostke.
Cebule i czosnek posiekac i podsmazyc chwile na odrobinie oliwy. Dodac pomidory i zalac calosc bulionem. Doprowadzic do wrzenia i gotowac jeszcze okolo 10 minut.
Dodac do zupy pokrojona papryke, chili i soczewice. Gotowac kolejne 10 minut.
Calosc doprawic sola i pieprzem oraz posypac natka pietruszki.
Zupa doskonala jest z grzankami czosnowymi.
Smacznego!

Zrodlo "Pieprz i sol" wrzesien 2010

wtorek, 28 września 2010

Dzien jablka i francuska klasyka.




Jablko. To chyba najpopularniejszy owoc. Towarzyszy mi juz od samego dziecinstwa.
Bedac przedszkolakiem bardzo lubilam takie ucierane jablko z dodatkiem cukru i cynamonu. Potem bedac w szkole podstawowej az po koniec liceum czesto zabieralam jablko ze soba jako drugie sniadanie. Z czasem nauczylam sie rozpoznawac rozne odmiany, az w koncu stworzylam liste swoich ulubionych. Bo nie ograniczam sie tylko do jednego gatunku. To jakie jablko aktualnie kupuje zalezy od mojego nastroju i od tego czy chce je zjesc ot tak po prostu, czy tez wykorzystac do jakiegos przepisu.
Lubie wszelkie jablkowe wypieki. Najlepszy jest oczywiscie jablecznik w wykonaniu mojej Mamy. Ale innymi ciastami tez nie pogardze.
Mieszkajac we Francji zjadadalam sie klasycznymi tartami jablkowymi. W swej prostocie ten wypiek jest wspanialy, cienkie ciasto i pokrojone na plasterki jablko. Przechodzac obok cukierni czesto zatrzymywalam sie przez oknem by zerknac w strone lsniacej od morelowej glazury tarty. Zawsze mnie kusila. Nic wiec dziwnego, ze mieszkajac juz w Polsce zatesknilam za tym ciastem. Dzien Jablka organizowany przez Tatter stal sie wiec dla mnie wspaniala okazja by przywolac wspomnienia i skusic sie na kawaleczek pysznej tarty jabklowej.




Tarta z jablkami

skladniki:
  • 300g maki
  • 3 lyzki cukru
  • 1 jajko
  • 200g zimnego masla
  • 3 jablka
  • 3 lyzki konfitury morelowej
  • szczypta soli

wykonanie:
Z maki, szczypty soli, 1 lyzki cukru, jajka i zimnego, posiekanego na kawalki masa zagniatamy gladkie ciasto. Formujemy je w kule i odstawiamy do lodowki na godzine.
Foremke do tarty lub tortownice smarujemy tluszczem.
Schlodzone ciasto nalezy rozwalkowac na okragly placek nieco wiekszy niz foremka do tart lub tortownica. Przekladamy ciasto do foremki i wyklejamy wysoki brzeg. Spod ciasta gesto nakluwamy widelcem.
Jablka kroimy na pol, po wykrojeniu gniazd nasiennych kroimy w cienkie plasterki. Jablka ukladamy dachowkowo na ciescie. Posypujemy calosc 2 lyzkami cukru i wkladamy do piekarnika nagrzanego do 250°C na 15-20 minut.
Konfiture mieszamy z lyzka goracej wody. Mozemy tez ja troche podgrzac.
Jeszcze goraca tarte smarujemy konfitura.
Tarta doskonale smakuje na cieplo jak i na zimno. Do cieplej tarty polecam galke lodow waniliowych lub zwykly kleks z gestej smietany.
Smacznego!


środa, 22 września 2010

Slonce, kasztany i losos



Ostatni dzien lata. To juz dzis i trudno mi w to uwierzyc. Po pierwsze dlatego, ze to lato bardzo szybko mi przelecialo, po drugie dlatego, ze chyba skonczylo sie wczesniej niz powinno, bo jesien panuje sobie od jakiegos juz czasu. Choc dzis czuje sie akurat rozpieszczona pieknym sloncem, cieplym powietrzem. Piekne pozegnanie z latem.
Od rana mialam wiele pomyslow jak spedze ten dzien, ale jak to czesto bywa plany nie zawsze ida w parze z rzeczywistoscia. Ale i tak niczego nie zaluje. Popoludnie spedzone na poszukiwaniu kasztanow to jednak niezapomniane chwile. Radosc mojej Corki jest dla mnie bezcenna.
I to, ze zamiast planowanej zupy na stole pojawil sie przepyszny strudel z lososiem tez wcale mnie nie smuci, wrecz przeciwnie. Na zupe jeszcze przyjdzie czas gdy tylko zrobi sie chlodniej.



Strudel z lososiem

skladniki:
ciasto francuskie
200g wedzonego lososia
100g zoltego sera
peczek koperku
250ml smietany
bialy pieprz
sol, czarny pieprz
limonka
1 jajko
szczypta cukru

wykonanie:
Zolty ser scieramy na tarce o duzych oczkach. Dodajemy do niego posiekany koperek, jajko, pokrojonego w duza kostke lososia oraz 50ml smietany. Wszystko mieszamy i doprawiamy bialym pieprzem.
Mieszanke ta rozkladamy na ciescie francuskim i zwijamy w rulon.
Gotowa rolade przekladamy do naczynia zaroodpornego wysmarowanego oliwa i wkladamy do nagrzanego wczesniej pierarnika do 200°C. Pieczemy przez 30 minut.
Z pozostalej smietany robimy sos. Smietane przelewamy do garnuszka i lekko ja ubijamy. Dodajemy do niej zest z limonki oraz sok. Doprawiamy sola, cukrem i czarnym pieprzem.
Gotowy strudel kroimy na porcje i podajemy z sosem oraz np z brokulami.
Smacznego!

poniedziałek, 13 września 2010

Muffinki na ostatni piknik



Na polance wsrod starych domow, niczym z minionej epoki rozkladamy nasz niebieski kocyk. Zaraz zajmujemy na nim miejsca, oprozniamy nasz piknikowy koszyk.
Wokol slychac muzyke i szum rozmow tych, ktory podobnie jak my przyjechali tu pozegnac lato. No tak, lato sie konczy... Ech jak ten czas leci...



Ale nie tu, tu wszystko stanelo w miejscu. Rozgladam sie by ogarnac wzrokiem te wszystkie stare domy, zagrody, chce nacieszyc nimi oczy. Moze i dla mnie choc na chwile czas sie zatrzyma.
Choc tak naprawde dzis czas nie stoi tu w miejscu, skansen tetni zyciem, tyle sie dzieje. Przy dzwiekach ludowych kapel praca pali sie w rekach. A to ktos wyrabia garnki, ktos inny konczy wlasnie swoja rzezbe, a z kuzni kowala dobiegaja odglosy kutego zelaza.



Gospodnynie krzataja sie w ciemnych kuchniach z XIX w. Na murowanych piecach smaza powidla. Sa tez inne gospodarstwa, nowsze, bogatsze. Tam przy piecu uwiaja sie smazac placki ziemniaczane mieszkanka pobliskiej wsi. Powoli w kuchni zbiera sie gromadka ludzi, wszyscy czekaja na placki.




A nieopodal, przed domem inni wyplataja wiklinowe kosze, czesza len. Niektorzy depcza kapuste.
Patrzac na to wszystko zrozumialam, ze lato sie konczy, ze wszyscy szykujemy sie na przyjscie jesieni.




Wracam wiec na nasz niebieski kocyk i wystawiam twarz do wrzesniowego slonca. Dzis naprawde nas rozpieszcza. Przez chwile zastanawiam sie ile jeszcze takich cieplych dni nam pozostalo zanim przyjdzie deszczowa i pochmurna jesien, ale predko odganiam te mysli by nic nie zaklocalo mi tych ostatnich chwil spedzonych na lonie natury.



Muffinki z feta i papryka

skladniki:
375g maki
250ml mleka
2 jajka
125g stopionego masla i przestudzone
2 lyzeczki proszku do pieczenia
0,5 lyzeczki soli
0,5 lyzeczki tymianku
1 papryka czerwona
125g fety

wykonanie:
Papryke oczyszczamy z nasion, myjemy i kroimy w drobna kostke.
W jednej misce laczymy wszystkie suche skladniki, w drugiej mokre. Do suchych dodajemy mokre oraz pokrojona papryke i pokruszona fete. Wszystko laczymy ze soba niezbyt dokladnie, pozostawiamy grudkowate ciasto.
Do foremki do pieczenia muffinek wkladamy papilotki i napelniamy je ciastem.
Pieczemy je w nagrzanym wczesniej piekarniku do 200°C przez 20 minut.
Smacznego!

sobota, 11 września 2010

A gdyby tak...



... pojechac w nieznane?
Lubie wsiasc w samochod i jechac przed siebie. Nie baczac na nic, mijac znane mi domy i ulice by w koncu wyjachac za miasto. Lubie zboczyc z glowniej drogi i waskimi, kretymi drogami jechac gdzie oczy poniosa i zastanawiac sie gdzie nas ta droga zaprowadzi. Jadac wsrod pol i lasow nie myslec o niczym.
Lubie odkrwac nowe miejsca.
A gdy przypadkiem trafiam na jakis dworek czy zamek albo stary, zapomniany kosciolek, czuje sie jak dziecko, ktore czeka wielka przygoda. Bo kazda z takich wypraw w nieznane jest dla mnie prawdziwa przygoda.
A potem wracam do domu pelna nowych wrazen i przy filizance herbaty przywoluje w pamieci najpiekniejsze obrazy minionego dnia. Czasem do herbaty trafi sie cos pysznego. Dzis byl to na szybko przygotowany deser.



Sorbet z bezami

skladniki "ilosc na oko":
sorbet pomaranczowy
bezy
kilka orzechow laskowych lub pistacji niesolonych

wykonanie:
Na talerzyku kladziemy obrecz, ktorej wnetrze wypelniamy warstwami grubosci okolo 1cm. Najpierw nakladamy sobret, potem pokruszone bezy, na to znow sorbet i bezy. Na gore kladziemy kilka sztuk orzechow laskowych lub pistacji.
Smacznego!


środa, 8 września 2010

Zatrzymac lato


Moje cukiniowe szalenstwo powoli dobiega konca. Teraz zaczynam nad tym troche ubolewac, bo to oznacza, ze tym samym konczy sie lato.
Dzis przywital mnie piekny dzien. Od rana slonce niesmialo zagladalo mi do okien. Jednak w poprzednie dni niebo zasnute bylo chmurami, z ktorych co jakis czas padal deszcz. Zapanowalo przejmujace zimno.
Jak ja nie lubie takiej pogody. Brrrrrr!
Pomyslalam, ze jesien rozgoscila sie tu na dobre, a ja chyba jeszcze nie zdarzylam nacieszyc sie latem. Mam wrazenie, ze po dosc dlugiej zimie cieplych dni bylo jak na lekarstwo. Ledwie sie zaczelo, a juz dobieglo konca. Nawet powietrze zaczelo inaczej pachniec. To jeszcze nie zapach opadlych, wysuszonych lisci, ktory z reszta bardzo lubie, a jednak juz nie zapach lata. Chcac je zatrzymac jak najdluzej przygotowalam cukiniowe danie. Wszak cukinia byla tego lata warzywem numer jeden w mojej kuchni.
W myslach tez przywolalam wszystkie mile chwile i obrazy tak piekne i typowe dla tej mijajacej pory roku. Jakby dzieki temu lato mialo zostac na dluzej.







Roladki z cukinii

skladniki:
2 cukinie
500g twarozku
2-3 zoltka
80g suszonych pomidorow
kilka galazek rozmarynu
1 lyzka octu winnego
sol i pieprz

wykonanie:
Cukinie myjemy, osuszamy i kroimy wzdluz na cienkie plastry.
Zoltka ubjamy z twarozkiem. Dodajemy pokrojone suszone pomidory i posiekany rozmaryn. Doprawiamy sola i pieprzem oraz octem winnym.
Plastry cukinii smarujemy serkiem i zwijamy delikatnie w ruloniki.
Gotowe ruloniki ukladamy w naczyniu zaroodpornym nasmarowanym olejem.
Zapiekamy je w nagrzanym wczesniej piekarniku do 200°C przez 20-25 minut.
Smacznego!

zrodlo: "Pieprz i sol" 8/2010 z malymi zmianami