expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 28 listopada 2017

Mini deser - crumble orzechowe z czekoladą


Mały deser w tygodniu to całkiem dobra rzecz, szczególnie gdy jest tak aromatyczny i smaczny. Do tego jest idealny na tą szarugę, którą akurat mam za oknem. Na szczęście listopad dobiega końca i już za chwilę zacznę żyć przygotowaniami do świąt. Uwielbiam grudzień, mimo tego, że ciemny, często równie ponury co listopad. Jednak wtedy przedświąteczny klimat wszystko mi rekompensuje. Nie są mi straszne świąteczne przygotowania, bo gdy tak jak ja ktoś sobie wszystko dokładnie rozplanuje, a potem ze spokojem działa według planu, to może czerpać radość z tego wyjątkowego okresu. 
Ale wracając do mojego deseru. To nic innego jak kolejna już odsłona crumble. Na blogu znajdziecie kilka pomysłów na deser tego typu. Dzisiejszym przepisem dziele się z Wami na prośbę pewnej przemiłej osoby, która mnie bardzo prosiła o ten wpis. Bardzo podobne crumble pokazywałam Wam tu. W tym przepisie dokonałam jednak kilku poprawek dzięki czemu deser stał się zdrowszy.



Crubmle z orzechami i czekoladą
składniki na 4 małe porcje:
  • 2 jabłka (najlepiej odmiany, które w czasie zapiekania się rozpadają)
  • garść świeżej żurawiny
  • płaska łyżeczka przyprawy do piernika
na kruszonkę:
  • 3 łyżki płatków owsianych
  • 4 łyżki mielonych orzechów laskowych lub migdałów
  • 2 łyżki ksylitolu
  • 2 łyżki masła
  • 50 g gorzkiej czekolady

wykonanie:
Kokilki smarujemy masłem.
Jabłka obieramy, pozbawiamy gniazd nasiennych i kroimy w dużą kostkę. Dodajemy do nich żurawinę, posypujemy przyprawą do piernika i mieszamy tak by owoce dokładnie się nią pokryły.
Owoce przekładamy do 4 foremek.
Wszystkie składniki kruszonki łączymy ze sobą, posiekaną czekoladę dodajemy na końcu. Gotową kruszonką posypujemy owoce. Crumble zapiekamy w piekarniku w temperaturze 180 stopni C przez około 20-25 minut.
Crumble podajemy na ciepło samo lub z lodami.


czwartek, 23 listopada 2017

Kremowa zupa z selera z pieczonymi ziemniakami




Jak wiadomo proste rozwiązania są najlepsze i sprawdzają się w każdej sytuacji. Podobnie jest w kuchni. Czasami nie warto kombinować, a obiad można przygotować z zaledwie kilku składników. Tak jest i tym razem. Dziś mam dla Was przepis na bardzo prostą zupę, ale też i bardzo smaczną. Jeśli lubicie zupy-kremy to uważam, że jest to przepis idealny. Ja lubię gdy w takiej kremowej zupie coś pływa, w końcu etap papkowatego jedzenia mam już dawno za sobą. Gdy moje córki były młodsze to takie miksowane zupy często ratowały mi życie. Teraz gdy dziewczyny są starsze nadal często jadamy zupy-kremy lecz w takiej zupie zawsze coś pływa, coś co można zwyczajnie pogryźć. Zupa staje się bardziej atrakcyjna. W dzisiejszej zupie pływają pieczone ziemniaki. Można też dodać podsmażony boczek wędzony, który idealnie tu pasuje, jednak ja chciałam by zupa pozostała wege.

 


Kremowa zupa z selera z pieczonymi ziemniakami
składniki:
  • 600 g selera (1 dość duży)
  • 300 g ziemniaków + 500 g do pieczenia
  • 1 cebula
  • sól, pieprz
  • natka pietruszki
  • masło klarowane lub olej kokosowy do smażenia
  • bulion warzywny
  • śmietana - opcjonalnie
  • słodka papryka w proszku

wykonanie:
Część ziemniaków przeznaczonych do pieczenia należy podgotować w osolonym wrzątku. Najwyżej 10 minut. Następnie ziemniaki odcedzamy i po wystygnięciu kroimy na mniejsze kawałki. Ziemniaki obtaczamy w 1-2 łyżkach oliwy, posypujemy papryką i pieczemy w temperaturze 180 stopni C aż będą rumiane (około 20-30 minut)
W rondelku na 1 łyżce masła lub oleju kokosowego podsmażamy cebulę pokrojoną w kostkę oraz pokrojony seler i resztę ziemniaków. Po około 5 minutach warzywa zalewamy bulionem. Płynu ma być tyle by zakryć warzywa. Gotujemy je do miękkości, a następnie miksujemy. Gdy zupa jest zbyt gęsta rozrzedzamy ją wodą. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, możemy też dodać śmietanę.
Zupę podajemy z pieczonymi ziemniakami posypanymi natką pietruszki.

środa, 22 listopada 2017

Czerwona pasta do chleba



 
Nadrabiam zaległości, dlatego dziś kolejny z przepisów, który już "pokrył się" kurzem. Ostatnio trochę brakowało mi czasu i pewne fotki, które przygotowałam na bloga zostały już przeze mnie zapomniane. Dobrze jest więc czasem zrobić porządek w zdjęciach, bo można odnaleźć to i owo.
Od dłuższego czasu nie kupujemy wędlin na kanapki. Trzeba je więc w jakiś sposób zastąpić. Świetnie sprawdzają się pasy różnego rodzaju. Mamy kilka swoich ulubionych, które są wręcz tymi dyżurnymi. Mimo to ciągle testujemy coś nowego.
Jakiś czas temu wypróbowaliśmy pastę na bazie ciecierzycy i buraka. Pomysł na nią powstał gdy pierwszy raz robiłam falafel. Pisałam Wam o tym, że wtedy użyłam ciecierzycy z puszki co było totalną klapą. Falafel się rozpadał w trakcie smażenia i dokończenie tego dania było prawdziwym wyzwaniem. Za to wtedy pomyślałam, że koniecznie muszę przygotować taką pastę do chleba. Zmodyfikowałam oczywiście pierwotny przepis i powstało czerwone, aromatyczne smarowidło. Koniecznie wypróbujcie.



Pasta do chleba z ciecierzycy i buraka
składniki:
  • 1 puszka ciecierzycy
  • 1 burak średniej wielkości
  • 1 mała cebula
  • 1 ząbek czosnku
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1/2 pęczka natki pietruszki
  • sól do smaku 
  • 0,5 łyżki masła klarowanego
wykonanie: 
Buraka najlepiej upiec w piekarniku, ale może też być gotowany. 
Na patelni roztapiamy masło i podsmażamy na nim posiekaną cebulkę i czosnek.
Ciecierzyce odcedzamy i przekładamy do malaksera lub rozdrabniacza. Dodajemy obranego i pokrojonego na mniejsze kawałki buraka oraz przesmażoną wcześniej cebule z czosnkiem. Wszystko miksujemy na gładką pastę. Dodajemy wszystkie przyprawy oraz sól do smaku. Dokładnie mieszamy.
Pastę przechowujemy w lodówce maksymalnie 4-5 dni

wtorek, 21 listopada 2017

Wytrawne muffiny dyniowe



Często się u nas tak zdarza, że niektóre potrawy są dziełem przypadku. Tak jest i tym razem. Dyniowe, wytrawne muffiny powstały tylko dlatego, że została mi prawie szklanka dyniowego pure, z którym nie bardzo wiedziałam co zrobić. Ponieważ pure było z dyni olbrzymki to było takie dość luźne i na pastę do kanapek mi nie pasowało. Na pasty najlepsza jest dynia hokkaido lub moja ulubiona piżmowa. Ich miąższ jest bardziej zwarty. 
Tak więc zrodził się pomysł wykorzystania owego pure do muffinek. Akurat doskonale wpasowały się jako dodatek do zupy z dyni. To zamiast chleba czy bułeczek (moje dzieci lubią czasem maczać chleb w zupie). Jednak muffinki dyniowe to tez dobry pomysł na śniadanie z dodatkiem mieszanki różnych sałat. Polecam.



Wytrawne muffiny dyniowe
składniki na 6 sztuk:
  • 3/4 szklanki pure z dyni
  • 3 jajka
  • 50 ml oliwy
  • 150 g mąki owsianej
  • 2 łyżki tartego parmezanu
  • 0,5 łyżeczki soli
  • 0,5 łyżeczki kardamony
  • 0,5 łyżeczki imbiru
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 6 kulek mini mozzarelli

wykonanie:
W misce mieszamy razem pure z dyni, jajka i oliwę. W drugiej misce łączymy mąkę, parmezan oraz przyprawy i sodę. Mokre składniki przewalamy do suchych i energicznie łączymy ze sobą. Ciastem wypełniamy foremki do muffinek. Do każdej wkładamy na środek kulkę mozzarelli.
Pieczemy około 25-30 minut w temperaturze 180 stopni C. Muffinki najlepiej smakują na ciepło gdy ser jest ciągnący.

poniedziałek, 13 listopada 2017

Falafel z buraka


To jedno z naszych ulubionych dań. Oczywiście nie wszystkich, bo moja młodsza córka nawet na nie nie spojrzała, ale ona jest specyficzna gdy chodzi o jedzenie. To przypadek fobii żywieniowej, którą staram się okiełznać. Nie jest to proces łatwy, za to rozłożony w czasie. Sukcesem jest to, że po roku pracy dziecko zaczęło tolerować masło. Nad innymi produktami ciągle ciężko pracujemy. ale nie o problemach żywieniowych mojej córki miał być to wpis.
Falafel w ostatnich latach jest dość popularny w naszym kraju, tak jak i cała kuchnia arabska. Cóż więcej podróżujemy, odkrywamy nowe smaki i chętniej też eksperymentujemy. Tradycyjny falafel jest pyszny sam w sobie, ale mnie zachwyca niezmiennie wersja z burakiem. 
Gdy robiłam to danie pierwszy raz popełniłam podstawowy błąd używając ciecierzyce z puszki. Efekt niedoczytania jak powstaje falafel. No cóż efekt końcowy była jak najbardziej zjadliwy lecz co ja się namęczyłam by to usmażyć. Wszystko rozpadało mi się na patelni. Ale człowiek uczy się na błędach więc kolejne próby było już w 100% udane. Co więcej, nie byłabym sobą gdybym nie zredukowała ilości oleju do smażenia. Tradycyjnie te małe klopsiki smaży się w głębokim tłuszczu, ja zdecydowanie używam go mniej niż przewiduje oryginalna receptura, a falafel wychodzi idealny.





Falafel z buraka
składniki:
  • 400 g suchej ciecierzycy
  • 1 burak średniej wielkości
  • 1 cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 2 łyżki mąki owsianej
  • 1/2 pęczka natki pietruszki
  • 5 gałązek kolendry
  • sól do smaku

na sos:
  • 1 jogurt naturalny (może być grecki)
  • 2 łyżki tahini
  • sok z połowy cytryny
  • sól, pieprz

wykonanie:
Ciecierzycę moczymy na noc.
Burak powinien być ugotowany lub pieczony. Ja swojego upiekłam w piekarniku. Po wystudzeniu należy go obrać ze skórki i zetrzeć na tarce o dużych oczkach.
Odcedzić ciecierzycę i zmielić razem z cebulą i czosnkiem. Masa powinna być kleista. Dodajemy do niej buraka oraz przyprawy, sodę i mąkę. Doprawiamy w razie potrzeby solą. W dłoniach formujemy małe kulki. Na patelni one trochę urosną.
Klopsiki smażymy na dobrze rozgrzanym oleju. Ja dałam niewielką ilość choć tradycyjnie powinno się je smażyć w głębokim tłuszczu.
Podajemy z sosem i warzywami.

Aby przygotować sos należy zmieszać ze sobą wszystkie składniki. 

środa, 8 listopada 2017

Tarta z budyniem kokosowym i żurawiną



Nie lubię listopada, oj jak bardzo nie lubię tego miesiąca, nawet zdjęcia mi wtedy nie wychodzą. Co roku odliczam dni do jego końca. Co roku też wymyślam sposoby by sobie ten ponury listopad jakoś umilić. 
Często dobrym sposobem jest zamknąć się w kuchni. Co prawda zamykam się w niej symbolicznie gdyż w mojej kuchni nie ma drzwi, jednak gdy tylko przekraczam jej próg to w głowie powstają nowe, smaczne pomysły. Czasami eksperymentuje z przepisami, które już kiedyś prezentowałam na blogu. Czasy się jednak zmieniły i moje preferencje kulinarne również. Dziś stawiam na zdrowe gotowanie. Zamieniam składniki, "kombinuję" z proporcjami. wszystko po to by nasze ulubione dania nie znalazły się na liście potraw zakazanych i by można ze spokojnym sumieniem delektować się nimi na co dzień.
Dzisiejsze ciasto debiutowało na blogu już dość dawno, a teraz będzie jego nowa odsłona, w zupełnie innej wersji. 



Tarta żurawinowa z kokosowym budyniem
składniki na spód:
  • 60 g wiórek kokosowych
  • 190 g mąki owsianej
  • 100 g masła
  • 5 łyżek wody
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka ksylitolu 
  • szczypta soli

Składniki ciasta zagniatamy ze sobą, formujemy kulkę i zawijamy w folie spożywczą i odkładamy do lodówki na 1 godzinę. Po tym czasie ciasto należny rozwałkować na placek o grubości 0,5 cm, nieco większy od naszej foremki do tart (moja tym razem prostokątna) tak by starczyło ciasta na wyłożenie boków.Ciasto najlepiej rozwałkować między dwoma kawałkami folii spożywczej. Ponieważ jest pozbawione tradycyjnej mąki może być bardziej kruche niż zwykle. Jednak za pomocą folii doskonale daje się rozwałkować i przenieść do foremki. Rozwałkowane ciasto przekładamy do nasmarowanej masłem, wyrównujemy brzegi odcinając nadmiar ciasta. Spód nakłuwamy widelcem.
Na tarcie rozkładamy zgnieciony wcześniej arkusz papieru do pieczenia, wysypujemy na niego np groch i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200°C. Pieczemy przez około 20 minut.
Po upieczeniu ciasto należy wystudzić.
 
Krem patisserie
  • 400 ml mleczka kokosowego
  • 4 żółtka
  • 4 łyżki ksylitolu
  • 35 g mąki ziemniaczanej
  • 10 g masła
ponad to
  • 250 g świeżej żurawiny (na małą foremkę)
  • 1 łyżka ksylitolu do posypania ciasta

Mleczko kokosowe lekko podgrzewamy.
Żółtka ubijamy mikserem razem z ksylitolem. Dodajemy mąkę ziemniaczaną i nadal ubijamy aż uzyskamy jednolitą masę.
Cieple mleczko wlewamy do masy jajecznej cały czas obijając mikserem. Następnie miksturę przelewamy do garnka w którym gotowało się mleczko, dodajemy masło, stawiamy na małym ogniu i cały czas energicznie mieszamy aż uzyskamy konsystencje budyniu. Ściągamy z ognia. Krem rozprowadzamy na tarcie. Na wierzchu układamy umytą i osuszoną żurawinę, którą posypujemy łyżką ksylitolu.
Tarte pieczemy przez 20 minut w temperaturze 200°C.