Wczorajszy upał zelżał. Od rana w Poznaniu pada deszcz i jest wyjątkowo zimno. Tak sobie myślę, że moja dzisiejsza propozycja jest trochę nie w czas. Mowa tu o kompocie, który przygotowałam wczoraj z myślą o chłodnym napoju na upalne chwile.
Kiedy byłam mała to w sklepach przeważnie na półkach był tylko ocet. O soczkach w kartonikach i wodach smakowych nikt nie słyszał. Nam się nawet nie śniło, że takie coś może istnieć. Za to chyba w każdym domu na porządku dziennym było gotowanie kompotów ze świeżych owoców.
Moje dzieci od początku wychowywane są na wodzie. Słodkie soczki poznały dopiero w chwili gdy "wyszły' z domu do przedszkola czy szkoły. Nie ma bata, czasem presja otoczenia jest tak silna, że uchować się jest ciężko.To też postanowiłam wskrzesić dawne zwyczaje i trochę oszukać własne dzieci. Pyszny, owocowy napój, który powstał w mojej kuchni. Co więcej, wiem z czego powstał: rabarbar w ogródka, truskawki ze znajomej plantacji i tylko jabłko z bliżej nie znanego źródła. Bilans jest bardzo korzystny. Polecam i Wam takie rozwiązanie.
Kompot z truskawek z dodatkiem jabłka i rabarbaru
składniki:
- 1 łodyga rabarbaru
- 1 jabłko
- 200 g truskawek
- woda 1-1,5 litra
- 1 łyżka miodu - opcjonalnie
wykonanie:
Do garnka z wodą wkładam truskawki, rabarbar pokrojony z kawałki około 3 cm i jabłko pokrojone w ósemki. Gotuję do miękkości jabłka. Pozostawiam do wystygnięcia. Gdyby dla kogoś taki kompot był zbyt kwaśny proponuje dodać do przestygniętego płynu 1 łyżkę miodu i dobrze wymieszać.
Kompot przecedzam i przechowuje w lodówce.
1 komentarz:
U mnie była dziś prawie taka sama kompozycja. Jedynie jabłko zastąpiły czereśnie ze słoika. Niedługo będą świeże, więc w ramach zjadania zapasów dołączyły do rabarbaru i truskawek. Pozdrawiam
Prześlij komentarz