expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 28 sierpnia 2009

Zielone wspomnienia - bob



Spogladam za okno i widze szare chmury, takie z ktorych pewnie zaraz spadnie deszcz. Pogoda na dzis nie jest juz taka optymistyczna jak kilka dni temu. To znak, ze nadchodzi jesien. Powoli konczy sie czas letnich warzyw.
Ucieszylam sie wiec ogromnie gdy robiac wczoraj zakupy wypatrzylam bob. Byl taki sam jak ten z babcinego ogrodu, nieluskany, w duzych, zielonych lupinkach :)
Tegoroczny sezon na ten smakolyk spedzilam w Polsce, dlatego tym bardziej ucieszylam sie, ze w koncu zrobie z bobu cos innego niz to zwykle jada sie w moim rodzinnym domu.
Bob znam juz od dziecka. Moja Babcia miala go w swoim ogrodzie. Przez furtke zrobiona z desek wychodzilo sie z podworka na pole. Tam rozciagal sie cudowny widok. Zaraz za domem rosly warzywa: kapusta, salata, pomidory, marchew, bob i wszystko to co w takim ogrodzie warzywnym byc powinno. Dalej bylo wielkie pole ziemniakow i zboze. Uwielbialam chowac sie w tym zbozu, potem Dziadek w czasie zniw krecil nosem, ze ktos porobil sobie tam schowki :D Idac kilka krokow dalej, przez kolejna furtke, wchodzilo sie do ogrodu kwiatowego.
Ale ja nie o kwiatkach mialam pisac tylko o bobie.
Zawsze z niecierpliwoscia czekalam na chwile gdy mozna bylo go juz zerwac. Grube, zielone straki ladowaly w koszu z wikliny, potem siadalismy na lawce cala gromadka i luskalismy go z lupinek. Lubilam ten dzwiek przelamywanych na pol strakow. Potem Babcia gotowala nam bob, a my zajadalismy go jak najlepsze w swiecie cukierki.
Tak samo przygotowawalo sie go w moim rodzinnym domu. Dopiero wiele lat pozniej odkrylam, ze z bobu mozna zrobic wiele ciekawych potraw. Dzis jest to salatka, na ktora wszystkich zapraszam :)



Salatka z bobem

skladniki:
300g bobu
4 plasterki wedzonego boczku
4 male ziemniaki
2 garscie salaty karbowanej
sok z cytryny
oliwa z oliwek extra vergin
sol, pieprz
koperek

wykonanie:
Bob gotujemy w osolonej wodzie i gdy juz bedzie gotowy przelewamy zimna woda, obieramy ze skorki.
Ziemniaki obieramy i tez gotujemy w osolonej wodzie al dente. Po ugotowaniu kroimy w dosc spora kostke. Dokladamy do bobu.
Na suchej patelnii wytapiamy boczek, kruszymy go i dodajemy do salatki.
Na koniec dodajemy okolo 2 duze garscie podartej na kawaleczki salaty i posiekany koperek.
Calosc doprawiamy sola i pieprzem oraz polewamy sokiem z polowy cytryny i oliwa. Mieszamy i zajadamy.

Smacznego!


środa, 26 sierpnia 2009

Sloneczny krem



Zupy-kremy pokochalam miloscia bezgraniczna gdy zaczelam sama gotowac dla mojej Coreczki. Na poczatku o wiele latwiej mi bylo otworzyc zakupiony w sklepie sloiczek, co tez czynilam dosc czesto. Gotowanie osobnych obiadkow dla tak absorbujacego dziecka wykraczalo poza moje sily. Jednak z czasem, gdy moja Latorosl "dorastala" i potrafila zajac sie sama soba, ja zamienilam sklepowe sloiczki na pyszne zupy domowej roboty. Przy okazji pokochalam tez moj nezawodny blender, bez ktorego nie wyobrazam sobie funkcjonowania w kuchni. Przy jego pomocy i z odrobina wyobrazni co jakis czas wyczarowuje smaczne cudo. Dzis byl to pachnacy krem z kalafiora, lekko pikantny, gesty, w kolorze slonca.



Krem z kalafiora

skladniki
pol kalafiora
2 marchewki
1 cebula
2 ziemniaki
2 zabki czosnku
kawalek swiezego imbiru
750ml bulionu drobiowego
odrobina masla do smazenia
curry
galka muszkatalowa
pieprz
koperek
smietana

wykonanie:
Na masle podsmazamy posiekana cebule, czosnek i imbir. Nastepnie dokladamy pokrojona w plasteki marchewke i ziemniaki pokrojone w kostke. Podsmazamy okolo 5 minut.
Kalafiora dzielimy na rozyczki, myjemy i dokladamy do reszty warzyw. Calosc zalewamy bulionem. Gotujemy do chwili gdy warzywa sa miekkie.
Odkladamy kilka rozyczek kalafiora, a reszte miksujemy blenderem.
Zupe doprawiamy curry, galka muszkatalowa i pieprzem. Dolewamy odrobine smietamy.
Nalewamy do talerzy, na wierzchu ukladmy odlozonego wczesniej kalafiora i posypujemy swiezym koperkiem.
Smacznego!


poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Slodycz i sol zakleta w tarcie



Jestem..., wrocilam po dlugiej nieobecnosci. 6 tygodni zlecialo mi jednak bardzo szybko. Przez ten czas urlopowalam sie z dala od problemow i od kuchni. Przyznam jednak, ze juz pod koniec brakowalo mi moich garnkow, sprzetow i mojego gotowania, wszak gotowanie to dla mnie chwila relaksu. Zatesknilam tez za internetem i moimi ulubionymi blogami, do ktorych przez ten caly czas nie mialam dostepu.
Nie mowie, ze urlopowanie sie nie bylo relaksujace, bo bylo, szczegolnie szum fal lub wyprawy na "koniec swiata". Dawno juz nie bylam w tak dzikich i urokliwych miejscach.
A wracajac do kuchni to dzis prezentuje przepis na pyszna tarte, ktora zrobilam jeszcze przed wakacjami, ale czas nie pozwolil mi na jej publikacje. Dlatego z wielka radoscia czynie to dzis.
Tarta jest doskonalym polaczeniem slonej fety i slodkich pomidorkow koktajlowych. Przyznam, ze bylam nia mile zaskoczona. Mam nadzieje, ze Wam rowniez zasmakuje.



Tarta z pomidorami i feta

skladniki:
ciasto
250 g maki pszennej
100g masla
plaska lyzeczka proszku do pieczenia
sol
4-5 lyzek wody

nadzienie:
400g pomidorkow koktajlowych
300g sera feta
3 jajka
swieza bazylia
pieprz czarny, swiezo mielony

wykonanie:
Make wymieszac z proskizm do pieczenia i 0,5 lyzeczki soli. Do maki dodajmey platki masla oraz wode i zagniatamy jednolite casto.
Nastepnie walkujemy je i wykladamy forme do tart (26-28 cm) nasmarowana tluszczem. Odstawiamy na 30 minut do lodowki.
Po tym czasie na ciescie ukladamy pomidorki przekrojone na pol, przecieta strona ku gorze.
Ser feta kruszymy na kawalki i mieszamy go z jajkami oraz pieprzem. Gotowa mase wylewamy na pomidorki.
Tarte pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez okolo 50 minut.
Przed podaniem tarte posypujemy swiezo zmielonym pieprzem i listkami bazylii.
Smacznego!



Przepis zamieszczam w ramach zabawy "Pomidorowy sezon 2009"