expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

sobota, 31 stycznia 2009

Buchty - "czeska lekkosc bytu"



Gdy wczoraj przegladajac blogi trafilam do Kuchni Szczescia i zobaczylam te cudowne buleczki wiedzialam, ze musze je zrobic. Patrzac na piekne zdjecia Tilianary dostawalam slinotoku, wiec coz wiecej moglam zrobic. Zaraz poszlam do kuchni zabrac sie do dziela.
Warto bylo! Buleczki sa dokladnie takie jak pisze o nich Tili na swoim blogu. Artomatyczne, slodkie i puszyste, a do tego wypelnione cudownym, sliwkowym nadzieniem. Zaluje tylko, ze tak szybko zniknely ze stolu.



Skladniki:
3 zoltka
40 g cukru
250 g maki typ 550
20 g swiezych drozdzy
0,5 lyzeczki soli
otarta skorka z 1 cytryny
0,5 szklanki mleka
50 g stopionego i wystudzonego masla
powidla sliwkowe

wykonanie:
Drozdze nalezy rozkruszyc, dodac 1 lyzeczke cukru i 2 lyzki mleka. Odstawic na 15 minut.
Reszte cukru ucieramy z zoltkami, dodajemy do nich drozdze, mleko, skorke z cytryny i make z sola.
Wyrabiamy ciasto. Czynnosc ta jest dosc ciezka i wymaga sporo energii. Tilianara poleca tu metode Bertinera, o ktorej mozecie pczytac na blogu Tatter.
Ciasto bedzie dosc lepkie. Wyrabiamy je na gladka mase i wtedy umieszczamy je w misce i wlewamy ostudzone maslo. Znow wyrabiamy do chwili az wchlonie sie caly tluszcz i zacznie odchodzic od dloni.
Odstawiamy na okolo 2 godziny az podwoi swoja objetosc.
Po tym czasie z ciasta formujemy male buleczki, do ktorych wkladamy po lyzeczce powidel sliwkowych. Ciasto moze sie lepic do rak wiec mozna dlonie opruszyc maka.
Buleczki wkladamy do naczynia zaroodopornego wysmarowanego tluszczem lub ukladamy na blaszke tak by sie stykaly(ja uzylam naczynia 15x30cm). Gotowe buleczki odstawiamy na godzine by wyrosly. Powinny wypelnic cala przestrzen w naczyniu.
Pieczemy je okolo 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180°C.
Wystudzamy i posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!

Przepis na te cudowne buleczki zamieszczam w ramach trwajacego Tygodnia kuchni czeskiej.




piątek, 30 stycznia 2009

Hauskove knedliki



Dzis na wielu blogach zrobilo sie bardzo czesko, a to wszystko za sprawa rozpoczynajacego sie wlasnie "Tygodnia kuchni czeskiej". Ja rowniez przygotowalam cos na ta okazje.



Szukajac w sieci jakiegos przepisu z kuchni czeskiej natknelam sie na hauskove knedliki i to bylo wlasnie to czego szukalam. Wybor na ten wlasnie przepis padl nie przypadkowo.
Gdy pare ladnych lat temu pojechalam wraz z przyjaciolkami do Pragi postanowlysmy, ze nasz pierwszy obiad w tym miejscu bedzie typowo czeski. Znalazlysmy dosc szybko bardzo fajna knajpke. Juz od progu urzekl nas jej klimat, byla pelna uroku. Do tego pekala w szwach. Zdobycie wolnego stolika wcale nie bylo takie proste, ale w koncu i to nam sie udalo.
Gdy juz pelne zadowolenia siedzialysmy na swoich miejscach i przegladalysmy karte dan okazalo sie, ze czeski wcale nie jest tak prostym jezykiem jak do tej pory sadzilysmy. Wiekszosc dan w karcie brzmiala dosc obco, do tego wszystko bylo napisane piekna, gotycka czcionka. No i w tym momencie nasz wybor padl na jedyne co brzmialo dosc znajomo czyli hauskove knedliki z sosem koperkowym.
Do dzis pamietam nasze glupie miny na widok tego dania. Poza tym gdy rozgladalysmy sie po sasiednich stolikach to wszedzie pelno bylo naprawde apetycznych potraw. Tylko te nasze knedliki takie jakies nieciekwe... Pozostalo nam jednak zmierzyc sie z nimi i niestety nie zrobily na nas dobrego wrazenia.
Dlatego wlasnie teraz postanowilam dac hauskovym knedlikom druga szanse, by zatrzec te niemile, choc dosc smieszne, wspomnienia. Tym razem jednak dobralam im inne towarzystwo gdy o sos chodzi. Mysle, ze to byla dobra decyzja, gdyz po latach moge stwierdzic, ze czeskie knedliki wcale nie sa takie zle. Wszystkim nam bardzo smakowaly :)



skladniki na 2 dosc spore knedliki:
400g maki
2 czerstwe bulki
2,5 dkg masla
1 jajko
1 szklanka mocno gazowanej wody mineralnej
sol
odrobina proszku do pieczenia

wykonanie:
Z bulki odkrawamy skorke, zas reszte kroimy na drobna kostke i podsmazamy na masle.
W misce mieszamy make, sol, proszek do pieczenia, jajko i wode mineralna. Mieszamy tak dlugo az ciasto zacznie odchodzic do lyzki. Dosypujemy podsmazona bulke, dokladnie mieszamy.
Przykrywamy sciereczka i dstawiamy na pol godziny.
Po tym czasie z ciasta formujemy dwa walki (knedliki)
Gotujemy je pol godziny we wrzatku, w dosc szerokim garnku, tak by nie dotykaly jego brzegow. Po 15 minutach za pomoca lyzki odwracamy knedliki na druga strone.
Po ugotowaniu wyciagamy z garnka, odcedzamy. Nakluwamy widelcem w kilku miejscach i kroimy na plastry.
Podejemy ze sosem i warzywami.
Smacznego!

czwartek, 29 stycznia 2009

Muffiny z parmezanem i oliwkami



Te muffiny planowalam zrobic na Muffinkowa sobote, ale jakos z czasem bylo krucho i opanowal mnie poranny len. Nadrabiam wiec dzis.
Nagle poczulam wielka ochote na taki wytrawny wypiek. Juz kiedys robilam muffinki w tym stylu i wtedy zniknely ze stolu w oka mgnieniu. Pamietam do dzis ich smak. Przyznam szczerze, ze bardzo nam zasmakowaly i chyba cieszyly sie wieksza popularnoscia niz muffiny na slodko. Tym razem bylo podobnie. Nim dobrze ostygly to juz ich nie bylo.


skladniki suche:
  • 375g maki
  • 2 lyzeczki proszku do pieczenia
  • 40g parmezanu startego
  • sol

skladniki mokre:
  • 2 jajka
  • 250ml melka
  • 125g stopionego masla

  • 175g pokrojonych oliwek (ja uzylam zielonych)

wykonanie:
Nagrzewamy piekarnik do 200°C.
W jednej misce mieszamy wszystkie suche skladniki, a w drugiej mokre.
Wlewamy mokre do suchych, dorzucamy pokrojone oliwki.
Mieszamy do polaczenia sie skladnikow. Ciasto bedzie grudkowate. Pamietajmy by nie mieszac zbyt dokladnie, bo muffini sie nie udadza.
Nakladamy ciasto do foremek, pieczemy okolo 20 minut.
Smacznego!


sobota, 24 stycznia 2009

Muffiny podwojnie czekoladowe z malinami



Dzis Muffinkowa Sobota, na ktora czekalam z niecierpliwoscia. Gdy w koncu nadeszla okazalo sie, ze nie mam za bardzo czasu na pichcenie. Ale co sie nie robi dla dobrego jedzenia ;)
Poczatkowo planowalam zrobic muffiny wytrawne na sniadanie, ale rano mi sie nie bardzo chcialo wiec zamiast muffinek na sniadanie byly slodkie do popoludniowej kawy.
W oryginalnym przepisie nie ma malin, postanowilam je dolozyc tak od siebie by wzbogacic smak. Mysle, ze bylo to dobre posuniecie. Muffinki okazaly sie pyszne, szczegolnie dobra byla stopiona w srodku czekolada.







skladniki suche:
  • 1/3 szklanki cukru + 2 lyzki
  • 1/2 szklanki kakao
  • 1 i 1/2 szklanki maki
  • 1 lyzeczka proszku do pieczenia

skladnki mokre:
  • 1/4 szklanki stopionego masla
  • 3/4 szklanki mleka
  • 2 jajka

  • 1/2 szklanki posiekanej czekolady gorzkiej
  • 1/2 szklanki malin

wykonanie:
Piekarnik nagrzewamy do 200°C.
W jednej misce mieszamy wszystkie suche skladniki, w drugiej mokre. Przelewamy mokre skladniki do suchych. Dorzucamy posiekana czekolade i maliny.
Mieszamy tylko tyle by sie polaczyly skladniki.
Ciasto przekladamy do foremek.
Pieczemy okolo 20 minut.

Smacznego!


piątek, 23 stycznia 2009

Nalesniki z kremem migdalowym



Dzis mam zly dzien i zeby sie zrelaksowac i odreagowac stresy postanowilam zrobic slodkie nalesniki. Wlasciwie juz od dawna mialam ochote na cos takiego, ale tak odkladalam z dnia na dzien spelnienie tej zachcianki.
Przepis na nalesniki znalazlam na opakowaniu po mace. Twarog szczesliwe byl jeszcze w zamrazalce, a sos to nic innego jak sloiczek jezyn przygotowany latem przez moja Mame. Poniewaz wszystkie skladniki wlasciwie byly pod reka to tez nie bylo juz odwrotu. Zamknelam sie w kuchni by wyczarowac slodki, ale nie za slodki, deser.



skladniki na nalesniki:
  • 250g maki
  • 0,5 litra mleka
  • 3 jajka
  • szczypta soli
  • 2 lyzki oliwy

skladniki na krem:
  • 1 kremowka
  • twarog smietankowy 250g
  • cukier puder
  • kilka kropli olejku migdalowego

  • platki migdalowe
  • sos owocowy

wykonanie:
Najpiew nalesniki.
Do przesianej maki dodajemy szczypte soli, roztrzepane jajka i mleko z oliwa. Wszystko dokladnie miksujemy i odstawiamy na godzine do lodowki.
Po tym czasie patelnie do nalesnikow smarujemy oliwa i smazymy nalesniki.

Kremowke ubijamy z cukrem pudrem. Ilosc cukru zalezy od naszych indywidualnych upodoban. Ja osobiscie wole zawsze mniej poslodzic. Pod koniec ubijania dodajemy olejek migdalowy. Wystarczy doslownie kilka kropelek.
Do kremowki dokladamy serek smietankowy i dokladnie mieszamy.

Gotowe nalesniki smarujemy kremem serowo-migdalowym, skladamy na 4.
Podajemy z sosem z kwasnych owocow.
Mozemy tez uprazyc kilka platkow migdalowych na paltelni i posypac nalesniki.
Smacznego!


wtorek, 20 stycznia 2009

Sernik z bialej czekolady


W mojej francuskej Rodzinie raczej nikt nie slynie z wypiekania ciast, dlatego za kazdym razem gdy spotykamy sie przy kawie w moim domu, szczegolnie gdy sa to spotkania z jakiejs okazji, staram sie by moje ciasta byly wyjatkowe. Tym razem wspolnie swietowalismy polski Dzian Babci i Dziadka oraz imieniny mojego Meza. Na te okazje postanowilam upiec sernik, ale nie taki tradycyjny, do ktorego wszyscy juz przywykli. Tym razem wybor padl na cudowny sernik z bialej czekolady, na ktory przepis znalazlam na stronie Kwesta Smaku. Te niesamowite zdjecia od razu przemowily do mojej wyobrazni i nie bylo rady, musialam i ja zrobic to ciasto.
W trakcie przygotowan do pieczenia nie moglam sie powstrzymac od wyjadania masy serowo-czekoladowej. W moje slady zaraz poszla moja Coreczka :) Sernik zapowiadal sie wspaniale.
Niestety w tym wyjatkowym dniu, kiedy zebrala sie Rodzina i kiedy wszyscy zajadali sie "moim" cudnym sernikiem, ja biedna sie rozchorowalam i juz nie bylo mi dane rozkoszowac sie jego smakiem. Zamiast tego lezalam sobie w lozeczku nie wiedzac o bozym swiecie. Ot taki los...
Jednak na otarcie lez pozostaly mi wspomnienia z przygotowan i kilka fotek;)

skladniki na spod:
  • 250g maki
  • 200g schlodzonego masla
  • 100g zmielonych migdalow
  • 125g jasnego cukru brazowego
  • 1 duze zoltko

skladniki na mase serowa:
  • 1kg serka smietankowego
  • 235g drobnego cukru
  • 100ml mleka
  • 1 lyzeczka ekstraktu waniliowego
  • 500g bialej czekolady, roztopionej i ostudzonej
  • 5 duzych jajek

wykonanie:
Wszystkie skladniki na spod zagniatamy razem dosc szybko, formujemy kule i zawijamy w folie spozywcza. Odstawiamy do lodowki na 30 minut.
Foremke o wymiarach 26 cm smarujemy maslem.
Ciasto wyciagamy z lodwki. Wkladamy miedzy dwa kawalki foli lub paperu do pieczenia, poniewaz jest dosc lepkie. Walkujemy na placek o srednicy okolo 30cm. Wykladamy nim tortowine, spod i boki na wysokosc 2cm. Ponownie odstawiamy do lodowki na 2 godziny.
W piekrniku nagrzanym do 160°C pieczemy ciasto stawiajac tortownice na blache. Ciasto przykrywamy papierem do pieczenia i pieczemy przez 20 minut. Po tym czasie sciagamy papier i pieczemy na zloty kolor jeszcze 5-10 minut. Ciasto nalezy dobrze wystudzic.

Ser ubijamy z cukrem i ekstraktem z wanili na kremowa mase. Dodajemy mleko i rozpuszczona i wystudzona czekolade, na koncu dodajemy ubite jajka. Dobrze mieszamy na kremowa mase.
Gotowa mase wykladamy na spod.
Forme stawiamy na blache i pieczemy 50-60 minut w temperaturze 160°C.
Gotowy sernik studzimy poczatkowo w zamknietym piekarniku, potem w otwartym, az w koncu mozemy go wyciagnac.
Chlodzimy w lodowce, najlepiej cala noc.
Sernik podajemy z kwasnymi owocami. Ja podalam z mrozonymi malinami.

Moja uwaga: Poniewaz sernik sam w sobie jest bardzo slodki w zwiazku z duza iloscia czekolady, ja dodalam mniej cukru.
Poza tym pieklam sernik dluzej o okolo 30 minut.
Smacznego!

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Zupa-krem z pieczarek



Bardzo lubie prosta i szybka kuchnie. Takie dania sa szczegolnie w cenie gdy nie mam czasu, albo jak to bylo w miniona sobote, po prostu zle sie czuje. Niestety ten week-end nie byl dla mnie szczegolnie udany gdyz poddalam sie chorobie. Zanim na dobre poleglam udalo mi sie przygotowac na szybko krem z pieczarek, ktory przy okazji stal sie kolejna propozycja w ramach trwajacego Zimowego Festiwalu Zupy.
Jeszcze jakis czas temu taka zupe serwowalam z torebki, az pewnego dnia powiedzialam "nie torebkom". Od tamtej pory torebkowe dania u mnie nie goszcza, za to okazalo sie ze zrobienie np takiej zupy pieczarkowej to zadna filozofia. Do tego mam pewnosc, ze na talerzu nie ma zadnych konserwantow, ulepszaczy smaku itp.



skladniki:
  • 500g pieczarek
  • 600ml bulionu
  • 1 cebula
  • 1 szalotka
  • 1 ziemniak
  • 40g masla
  • okolo 80ml smietany
  • 1-2 lyzki bialego wina wytrawnego
  • sol, pieprz
  • natka pietruszki

wykonanie:
Pieczarki po umyciu kroimy na plasterki i podsmazamy na patelni. Najlepiej wrzucic je na sucha patelnie i poczekac az odparuje z nich woda. Potem dodajemy polowe masla i podsmazamy na zloty kolor. Na koniec solimy.
Na drugiej patelni na rozgrzanym masle podsmazamy posiekana cebule i szalotke az zrobia sie szkliste.
Odkladamy troche pieczarek, a reszte wraz z podsmazona cebula i szalotka wrzucamy do bulionu. Dokladamy tez zimniak pokrojony w kostke i wino.
Gotujemy okolo 25 minut.
Po tym czasie zupe miksujemy blenderem.
Dolewamy smietane i doprawiamy sola i pieprzem do smaku.
Do gotowej zupy dokladamy odlozone wczesnie pieczarki.
Na talerzu zupe przybieramy natka pietruszki i ewentualnie smietanka.
Smacznego!

wtorek, 13 stycznia 2009

Mini buleczki z feta



Gdy mieszkalam w Polsce to czasami kupowalam sobie takie buleczki z serowa skorka. Pamietam jak w czasie przerw razem z kolezanka bieglysmy do pobliskiej piekarnii. Co prawda moim buleczkom daleko do tamtych z licealnych lat, wszak ser nie ten i bulka zupelnie inna. Mimo to takie wlasnie wspomnienia do mnie wrocily gdy zabieralam sie za ich pieczenie.

Co do mojego wypieku to wyszukalam go w ksiazce "Kuchnia Polska" wydawnictwa Swiat Ksiazki. Przyznam, ze fotka wygladala bardzo obiecujaco. W rzeczywistosci moje buleczki nie sa tak urodziwe, ale mimo to i tak szybko zniknely z koszyczka.
Podoba mi sie polaczenie slonego sera feta z przypieczona cebulka, smakuje to bardzo fajnie i jest dobrym dopelnienie tej buleczki. Poza tym robiac je w wersji mini mozna wykorzystac do podejmowania karnawalowych gosci.


skladniki:
  • 20 dkg sera feta
  • 1 duza cebula lub 2 male
  • tymianek lub oregano
  • bialy pieprz

skladniki na ciasto:
  • 0,5kg maki
  • 4 zoltka
  • 1 szklanka mleka
  • 10 dkg masla
  • 5 dkg drozdzy
  • 1 lyzeczka cukru
  • 0,5 lyzeczki soli

wykonanie:
Do przesianej maki dodajemy sol i zoltka.
Drozdze mieszamy z cukrem i gdy sie rozpuszcza dolewamy do nich pol szklanki mleka. Mieszamy i wlewamy do maki. Wyrabiamy ciasto. Gdy jest to konieczne dolewamy mleko. Ciasto ma odstawac od reki.
Nastepnie dolewamy stopione maslo i pomownie wyrabiamy.
Mozna w tym celu uzyc miksera.
Gdy ciasto bedzie ladnie odchodzic od reki przykrywamy je sciereczka i odstawiamy do wyrosniecia. Powinno podwoic swoja objetosc.

Z gotowego ciasta formujemy niewielkie buleczki, ukladamy je na blache wylozona pergaminem i jeszcze chwile odstawiamy zeby wyrosly.

Cebule kroimy w piorka i podsmazamy na patelni. Nie solimy.
Buleczki smarujemy roztrzepanym bialkiem. Ukladamy na nich cebule i kawalki sera feta. Posypujemy ziolami.
Pieczmy w temperaturze 200°C az stana sie rumiane.
Smacznego!

Zupa gulaszowa


Mrozna zima ostatnich dni chyba odeszla juz w zapomnienie, powrocila za to zimna i mokra jesien. Pogoda jest bardzo nieprzyjemna. Wlasciwie nie chce sie wychodzic z domu i tylko codzienne obowiazki zmuszaja mnie do tego by wychylic nos z cieplutkich, domowych pieleszy.
Na taka pogode najlepsza jest goraca i pozywna zupa. Wlasnie taka jest dzisiejsza zupa gulaszowa, ktora zamieszczam na blogu z okazji trwajacego Zimowego Festiwalu Zupy.
To zupa pochodzenia wegierskiego, pelna pysznej papryki i pomidorow z dodatkiem kawalkow miesa. Do tego bardzo pikantna, co sprawia, ze dziala bardzo rozgrzewajaco. Mam nadzieje, ze i Wam po takim daniu zrobi sie cieplej.



skladniki:
  • 0,5 kg miesa wieprzowego lub wolowego
  • 2 duze czerwone papryki
  • 1 zielona papryka
  • 1 duza cebula
  • 2 zabki czosnku
  • 1 pietruszka
  • 2 marchewki
  • puszka pomidorow bez skory
  • okolo 3 lyzeczki koncentratu pomidorowego
  • 1l bulionu
  • osta papryka w proszku
  • ziele angielskie
  • lisc laurowy
  • majeranek
  • pieprz, sol

wykonanie:
Mieso kroimy na male kawalki.
Na patelni podsmazamy mieso, cebule pokrojona w kostke i posiekany czosnek. Doprawiamy ostra papryka w proszku i majerankiem. Gdy mieso ladnie sie przyrumieni zalewamy wszystko bulionem i gotujemy z dodatkiem liscia laurowego i ziela angielskiego okolo 45 minut.
Po tym czasie dokladamy do zupy marchew i pietruszke pokrojone w kostke, papryke pokrojona w paseczki lub w kostke oraz pomidory z puszki i koncentrat pomidorowy. Gotujemy kolejne 25 minut.
Doprawiamy sola, pieprzem.
Czasem gdy pomidory sa zbyt kwasne dodaje odrobine cukru dla zlamania ich smaku.
Smacznego!

niedziela, 11 stycznia 2009

Zielono mi czyli zupa-krem z zielonego groszku




Do Zimowego Fesliwalu Zupy przystapilam przyslowiowym rzutem na tasme. Pomyslalam, ze skoro za oknem rozgoscila sie na dobre zima, to rozgrzewajaca zupa jest jak najbardziej na miejscu.
W moim domu zupy goszcza bardzo rzadko i ten festiwal jest swietna okazja by to zmienic.
Wlasciwie wszyscy bardzo lubimy zupy, a juz moja Coreczka jest ich prawdziwa fanka. Dla Niej najwazniejsza w zupie jest woda hihihihi. Ona ma dwa sposoby jedzenia zup, pierwszy to wylawianie najpierw wszystkich dodatkow plywajacych w talerzu, a potem siup przechylanie talerza i wypijanie z niego calego plynu. Innym razem to zaczyna od plynnej czesci zupy, spycha lyzka cala tresciwa zawartosc na bok i lyzka spija cala wode. Zawsze potem oznajmia nam, ze juz sie najadla ;) ach te dwulatki...
Tym razem w talerzu plywaly tylko grzanki i odrobina zielonego groszku. Jedno i drugie bardzo lubi wiec zostala zastosowana pierwsza metoda zjadania zupy.



skladniki:
  • 600ml bulionu
  • mala cebulka
  • maly kawalek selera
  • maly kawalek pora
  • 300g zielonego groszku (moze byc mrozony)
  • sol
  • 2 lyzki masla
  • smietana
  • ewentualnie listki miety

wykonanie:
Seler, cebule i por kroimy i podsmazamy przez chwile na 1 lyzce masla. Doprawiamy sola.
Warzywa przekladamy do rondelka, zalewamy bulionem, dodajemy zielony groszek i gotujemy okolo 20-25 minut.
Po tym czasie mozemy odlowic troche groszku by potem pywal sobie w zupie, a reszte miksujemy blenderem.
Dolewamy smietane i 1 lyzke masla, doprowadzamy do wrzenia. Doprawiamy sola do smaku.
W tym momencie zupa jest juz gotowa.
Mozemy ja podac z grzankami. Ewentualnie mozna posiekac pare listkow miety i dodac do zupy. Mieta bardzo wzbogaci jej slodkawej smak.
Smacznego!



środa, 7 stycznia 2009

Losos w sosie...



No wlasnie, natchnienia na ten sos szukalam i szukalam, bo strasznie za mna losos chodzil. Mialam ochote zrobic go z jakims makaronem z dodatkiem fajnego sosu. Niestety jakos nigdzie nie natknelam sie na sos, ktory by mnie od razu zachwycil.
Kolejny raz sprawdzilo sie wiec powiedzenie, ze "potrzeba matka wynalazkow" i sama sobie wymyslilam sosik. Przypomnialy mi sie po troszku te przepisy, ktore wetrowalam, dorzucilam pare swoich pomyslow i danie z lososia i makaronu okazalo sie calkiem smaczne. Moj Maz nawet zazyczyl sobie to cudo czesciej hihiihih. Dziecku tez smakowalo, mimo ze sam sos byl dosc kwaskowy, z mocnym aromatem musztardowym.



Penne z lososiem w sosie musztardowo-ogorkowym

skladniki:
  • 1 kubek makaronu penne
  • 300g swiezego lososia
  • 3 ogorki konserwowe
  • 3 lyzki masla
  • sol, pieprz
  • 2 lyzeczki musztardy z calymi ziarenkami gorczycy
  • okolo 50 ml smietany
  • 300ml wody
  • bulion w kostce - polowa
  • koperek
  • 1 lyzka maki do zaciagniecia sosu

wykonanie:

Lososia kroimy w kostke i skrapiamy go cytryna, odstawiamy na bok.

Na patelni rozgrzewamy 1 lyzke masla i podsmazamy na nim ogorki konserwowe pokrojone w slupki. Dodajemy 300ml wody i pol kostki bulionowej. Gotujemy okolo 3 minuty.
Dodajemy smietane i 2 lyzki musztardy. Dokladnie mieszamy, doprawiamy pieprzem. Jak ktos musi to mozna osolic, ale uwazam, ze sol jest tu zbedna. Dorzucamy koperek, ilosc wedlug uznania. Doprowadzamy do wrzenia i zageszczamy sos maka rozrobiona z odrobina wody. Gotujemy jeszcze piec minut i sos gotowy.

W tym samym czasie gotujemy makaron al dente w osolonej wodzie.
Na pozostalym masle smazymy naszego lososia pokrojonego w kostke. Doprawiamy sola i pieprzem. Dodajemy do gotowego sosu.

Dobrze jest wrzucic do sosu makaron i delikatnie wymieszac. Dzieki temu danie nie bedzie szybko zimne, a sos lepiej oblepi makaron.
Smacznego!


wtorek, 6 stycznia 2009

Swieto Trzech Kroli


Juz kilka dni jestem w domu i tak sobie mysle, ze czas najwyzszy odkurzyc mojego bloga. Przez cale Swieta i Nowy Rok zupelnie nic sie tu nie dzialo, ale dziesiejsze swieto Trzech Kroli jest dobra okazja by moj blog znow zaczal zyc.

Na dobry poczatek roku ciasto bardzo mocno zwiazane z dziesiejszym dniem. We Francji tradycyjnie tego dnia podaje sie Galette des rois czyli ciasto na czesc Trzech Kroli. Miedzy dwiema warstwami ciasta francuskiego znajduje sie cudowne nadzienie z masy migdalowej. Mozna tez kupic wariant jablkowy, ale przynam szczerze, ze ja wole slodycz zmielonych migdalow.
Poza nadzieniem ciasto to skrywa w sobie cos jeszcze. Zgodnie z tradycja w kazdym nadzieniu ukryta jest mala figurka zwana feve i ten kto w swoim kawalku natrafi na nia zostaje na jeden dzien krolem lub krolowa. W sklepach do ciasta dolaczona jest korona, ktora przywdziewa szczesliwy krol lub krolowa.
We francuskich domach ten dzien jest wielka atrakcja dla dzieci gdyz to one rozdzielaja wsrod domownikow kawalki ciasta. Najmlodsze z dzieci chowa sie pod stol i wskazuje po kolei osoby, ktore otrzymuja swoj kawalek ciasta.
Zapraszam wiec na moj Galette des rois...



skladniki:
  • 500g ciasta francuskiego (kupnego)
  • 1 zoltko

skladniki masy migdalowej:
  • 100g mielonych migdalow
  • 75g masla
  • 75g cukru pudru
  • 1 zoltko
  • 1 cale jajko
  • 1 lyzeczka ciemnego rumu

wykonanie:
Z ciasta francuskiego wycinamy dwa kola o srednicy 20cm. Najlepiej w tym celu wykorzystac jako szablon talerz o srednicy 20cm.
Ciasto odkladamy do lodowki, a w tym czasie przygotowujemy mase.
W misce ubijamy mikserem miekkie maslo z cukrem pudrem. Nastepnie dodajemy zmielone mogdaly, zoltko i jajko. Ubijamy by masa byla gladka. Na koncu dodajemy lyzeczke rumu, moze byc koniak. Mase chlodzimy w lodowce przez okolo 30 minut.

Na blaszce wylozonej papierem do pieczenia ukladamy jedno kolo z ciasta. Wykladamy na nie mase migdalowa pozostawiajac z kazdej strony 2cm marginesu. Mase najlepiej rozprowadzic lopatka.
Brzeg ciasta smarujemy roztrzepanym zoltkiem i calosc przykrywamy drugim ciastem. Brzegi obu ciast nalezy bardzo dokladnie skleic wypuszczajac ewentualnie powietrze. Tepa strona noza robimy naciecia wokol calego ciasta dzieki czemu brzegi dobrze sie skleja.
Wierzch ciasta smarujemy reszta roztrzepanego zoltka i odstawiamy na 10 minut do lodowki do wyschniecia.
Przed wsadzeniem ciasta do pieca mozna porobic nozem lub widelcem wzorki.
Pieczemy w nagrzanym piekarniku w temperaturze 180°C przez okolo 45 minut.

Ciasto najlepsze jest na cieplo.
Smacznego!