expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 14 stycznia 2010

Tarta na zabicie nudy



Zabraklo mi kartonow, nagle i dosc niespodziwanie zostalam dzis bez zajecia. Pakowanie musi poczekac wiec do jutra.
Tymczasem ja zaczelam sie wyraznie nudzic. Przejrzalam juz internetowe oferty moich ulubionych sklepow, wszak od tygodnia we Fracnji trwaja wyprzedaze. Lista tego co chcialabym zakupic niebezpiecznie sie wydluza, dlatego tez szybko porzucilam to zajecie. Wlaczelam tv, ale tam nie bylo nic specjalnego.
Postanowilam pojsc do kuchni i tam zrobic renament, czyli sprawdzic jakie sprzety i produkty mam jeszcze dostepne. Calkiem dobrze to wyglada, bo okazuje sie, ze dam rade zrobic jeszcze jakies male co nieco. Najwazniejsze, ze pod reka ciagle zostaly foremeczki do mini tart :)
Tak wiec do dziela...



Mini tarty z budyniem i jablkami

skladniki:
1 opakowanie ciasta francuskiego
1 budyn waniliowy lub smietankowy na 0,5 litra mleka
1 szklanka mleka
2 jablka
brazowy cukier do posypania

wykonanie:
Budyn nalezy przygotowac wedle zalecen na opakowaniu, zmniejszamy tylko ilosc mleka z pol litra na 1 szklanke. Jesli jest to budyn bez cukru nalezy go doslodzic. Budyn ma byc dosc gesty.
Z ciasta francuskiego wykrawamy 4 kola i wyklaamy nimi foremki do tart. Na ciasto kladziemy papier do pieczenia i obciazamy np grochem. Pieczmy przez 10 nimut w piekarniku nagrzanym do 180°C.
Po wyciagnieciu z pieca zostawiamy do wystygniecia, a nastepnie na ciasto wykladamy przestudzony, ale nie zimny, budyn. Jablka obieramy i kroimy w ciwartki, a potem jeszcze raz na pol. Ukladamy je na budyniu i posypujemy brazowym cukrem. Zapiekamy w piekatniku nagrzanym do 200°C przez okolo 20 minut.
Po wystudzeniu tart najlepiej odstawic je do lodowki na dwie godziny lub dluzej, wtedy smakuja najlepiej, a budyn jest na tyle zastygniety, ze sie nie ciagnie.
Smacznego!

wtorek, 12 stycznia 2010

Konkurs rozpoczety!



Jak juz pewnie stali bywalcy mojego bloga zdazyli zauwazyc ta strona bierze udzial w konkursie na Najlepszy Blog Roku 2009 w kategorii Moje zainteresowania i pasje.
I tak wlasnie dzis, 12 stycznia, o godzinie 12.00 rozpoczelo sie wielkie glosowanie.
Jesli wiec lubicie do mnie zagladac, podobaja sie Wam moje przepisy i zdjecia i mozecie powiedziec, ze po prostu lubicie Przysmaki Karolki, to prosze o Wasze glosy.
Glosowac mozecie wysylajac sms o tresci H00744 (H zero zero siedem cztery cztery) pod numer 7144. Jego koszt wynosi jedyne 1,22 zl brutto i caly dochod zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osob niepelnosprawnych.
Glosowanie w tym etapie trwa do 21 stycznia do godziny 12.00
Wszystkim tym, ktorzy zaglosuja na moj blog dziekuje z calego serca :)

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Brzydkie kaczatko wsrod sernikow



Ostatnio scigam sie z czasem i przez to bardzo zaniedbalam ten blog. Az mi glupio, ze nie zagladam tu zbyt czesto. Jeszcze gorzej sie czuje, ze nie zamieszczam nowych przepisow, jednak ostatnio gotuje bardzo szybkie dania, nie jest to tez nic nowego, bo na nowosci nie mam juz sily. Moja glowa zajeta jest w tym momencie organizowaniem przeprowadzki, nadzorowaniem najwazniejszych spraw do pozalatwiania.
Ale, ale! zeby stali bywalcy tego bloga nie poczuli sie zaniebdani i opuszczeni dzis odkurzam pewnien przepis z dzieciecych lat.
Wczesniej juz dwa razy zabieralam sie za zamieszczenie go na blogu, ale zawsze bylo cos wazniejszego i fajniejszego do pokazania i tak przepis lezal sobie w segregatorku, a zdjecia przez przypadek zostaly wykasowane. Nowy Rok jednak sprawil, ze przypomnialam to ciasto domownikom, a tym samym byla okazja przeprosic aparat.
Ten sernik kiedys piekla moja Mama i wtedy bylo to jedno z moich ulubionych ciast. Co wiecej ja nie lubilam tradycyjnego sernika, za to za tym wrecz przepadalam. I choc jest to chyba najbrzydszy sernik jaki widzialam, to mimo wszystko nadal pozostaje na liscie moich faworytow. Mam nadzieje, ze i Wam zasmakuje gdy zdecydujecie sie go upiec.



Sernik pieczony z serkow homogenizowanych

skladniki:
  • 6 jajek
  • 3 serki homogenizowane (po 200g)
  • 1 szklanka cukru
  • 3 czubate lyzki maki
  • 0,25 k masla - stopic

polewa kakaowa

wykonanie:
Zoltka oddzielamy od bialek i ubijamy z 0,5 szklanki cukru do bialosci. Dodajemy serki, make i stopione maslo. Dokladnie mieszamy.
Bialka ubijamy z pozostalym cukrem i dodajemy do masy serowej. Delikatnie wszystko mieszamy.
Wykladamy na tortownice wylozona papierem do pieczenia.
Pieczemy przez 1 godzine w piekarniku nagrzanym wczesniej do 180°C.

Po upieczeniu sernik ozdabiamy polewa. Ja uzylam polewy, na ktora przepis podawalam tu przy okazji tortu makowego.
Smacznego!

Uwagi: Ten sernik bardzo duzo urosnie w czasie pieczenia, ale niestety potem opadnie dosc mocno.
Przed podaniem nalezy umiescic go w lodowce, bo taki smakuje najlepiej. Ja radze chlodzic go przez cala noc.


środa, 6 stycznia 2010

Czas wlozyc korone czyli Galettes des rois

Jak co roku tego dnia na francuskich stolach pojawia sie Galette des rois. O tradycjach zwiazanych z tym ciastem wspominalam juz rok temu.
Dzis podobnie jak przed rokiem takie ciasto poczynilam u siebie w kuchni, choc o wiele latwiej byloby je kupic w pierwszej lepszej piekarni. Wlasciwie dzis latwiej o samo ciasto niz o skladniki potrzebne do jego upieczenia. Chyba w tym roku wiekszosc francuskich gospodyn postanowilo upiec galette samodzielnie, gdyz kupienie ciasta francuskiego graniczylo z cudem i tak dopiero w 3 sklepie udalo mi sie je dostac.
Nadzienie zrobilam takie jak przed rokiem tylko z innego przepisu, za to zamiast jednego duzego ciasta zrobilam kilka malych ciasteczek i w jedynm z nich ukrylam feve. Korona czeka, choc i bez feve jest na nia juz jedna chetna ;)
Ten wypiek jest tez ostatnim jaki zrobilam w mojej kuchni. Za dwa tygodnie czeka mnie wielka przeprowadzka i juz zaczynam pakowanie. Na pichcenie i blogowanie bedzie teraz znacznie mniej czasu, a juz za chwile wiekszosc sprzetow wyladuje gdzies w kartonach. Mam tyklo nadzieje, ze w mojej nowej kuchni szybko sie odnajde i bede gotowac z taka sama przyjemnoscia jak tu.


Galettes des rois - wersja mini

skladniki:
2 opakowania ciasta francuskiegp
125g miekkiego masla
125g cukru
125g zmielonych migdalow
0,5 lyzeczki maki ziemniaczanej
3 jajka
1 lyzka Amaretto
1 zoltko do smarowania

wykonanie:
Cukier ucieramy z maslem do bialosci. Dodajemy jajka, migdaly i make ziemniaczana. Ucieramy. Na koncu dodajemy Amaretto.
Z ciasta francuskiego wycinamy kola, mozna to zrobic za pomoca szklanki lub filizanki.
Z tej porcji ciasta mi wyszlo 18 krazkow.
Mase migdalowa wykladamy na polowe krazkow, pozostawiamy okolo 1cm marginesu i przykrywamy drugim krazkiem. Dociskamy dokladnie brzegi np za pomoca wideca by sie nie rozeszly w czasie pieczenia.
Gotowe ciasteczka smarujemy roztrzepanym zoltkiem z dodatkiem wody. Mozemy tez porobic nozem wzorki na kazdym ciastku. Przygotowanie do pieczenia ciasteczka pozostawiamy przez 10 minut w lodowce do wyschniecia.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 25 minut.
Podajemy gdy sa jeszcze cieple.
Smacznego!

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Przystawka z przegrzebkow i kalafiora



Od kilku juz dni mamy nowy rok. Wraz z nim zazwyczaj pojawiaja sie jakies postanowienia, ktore czesto nie dozywaja wiosny. Ale postanowienia i tak miec warto, wiec i ja powzielam kilka na ten rok. Czy sie sprawdza czas pokaze. W glebi serca wierze, ze tak, i mam nadzieje, ze starczy mi checi i sily by nad nimi popracowac.
Poki co wracam do kuchni, bo tam ostatnio wiele sie dzialo. Niestety efektow prozno szukac na blogu. Moja wspolpraca z aparatem nie ukladala sie zbyt pomyslnie. Jedyne co udalo mi sie uwiecznic na zdjeciu to przepyszne przegrzebki, ktore w okresie okoloswiatecznym dosc czesto pojawiaja sie na francuskich stolach, podobnie jak inne morskie stwory i znana na calym swiecie foie gras.
Ta ostatnia jakos nie podbila mego serca, ani podniebienia, a to przez jak dla mnie niehumanitarne traktowanie kaczek i gesi w celu uzyskania najlepszej jakosci watrobek. Za kazdym razem gdy mam sprobowac tego specjalu mam w gardle wielka kluche.
Ale zyjatka morskie i owszem lubie, nie wszystkie, nie zawsze i nie wszedzie, ale jednak lubie.
Obok ryb, ktorymi nie gardze, najbardziej do gustu przypadly mi slodkie przegrzebki.
Pamietam gdy jadlam je pierwszy raz u naszych przyjaciol poznanych tu we Francji. Nie wiedzialam czego sie spodziewac i przyznam, ze na podane mi Coquille Saint Jacques patrzylam dosc nieufnie. Zaraz potem okazalo sie, ze jest to jedno z moich ulubionych dan.
Jak juz wspomnialam okres Swiat i Nowego Roku to czas wszelkich morskich stworzen, w sklepach az roi sie od roznych promocji. Wlasnie dzieki takim promocjom moglam nabyc za nieduze pieniazki dorodne i dosc spore przegrzebki, ktore tym razem przygotowalam wedlug przepisu Gordona Ramsaya.



Smazone przegrzebki z puree z kalafiora

skladniki:
okolo 15 duzych przegrzebkow
1 lyzeczka curry
sol morska, swiezomielony czarny pieprz
maly kalafior lub pol wiekszego
30 g masla
2 lyzki mleka
100ml smietanki
ocet winny
oliwa z oliwek
100g rodzynek sultanskich
100g kaparow

wykonanie:
Kalafiora dzielimy na rozyczki. Maslo rozpuszczamy w rondelku, dodajemy kalafior i podsmazamy go okolo 4 minuty. Dodajemy mleko i gotujemy pod przykryciem 2 minuty, po czym dodajemy smietanke i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy kalafior az do chwili gdy bedzie miekki. Miksujemy na puree. Doprawiamy do samku.
Przegrzebki posypujemy curry, sola i pieprzem. Oliwe z oliwek rozgrzewamy na teflonowej patelni. Ukladamy przegrzebki zgodnie ze wskazowkami zegara. Smazymy je 2 minuty z kazdej strony. Przewracamy je na druga strone w takiej samej kolejnosci jak ukladalismy na patelni. Przegrzebki powinny byc sprezyste.
1 lyzke octu winnego mieszamy z 2 lyzkami oliwy z oliwek az do uzyskania jednolitego plynu. Doprawiamy sola i pieprzem do smaku.
Kapary i rodzynki zagotowac w 100 ml wody. Zmiksowac na krem.
Ja zapomnialam kupic kaparay i zamiast nich uzylam zielonych oliwek, ktorych juz nie laczylam z rodzynkami. Zmiksowalam je ze sosem vinaigrette.
Na talerz wykladamy puree z kalafiora, na nim ukladamy przegrzebki, ktore mozemy jeszcze doprawic sola i pieprzem. Calosc polewamy sosem vinaigrette i emulsja z kaparow.
Smacznego!