expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 10 sierpnia 2010

Kilka wspomnien i malinowy deser



Tegoroczne lato jest dla mnie inne niz zwykle. Lipiec przeminal w oka mgnieniu i byl bardzo pracowity. Swiadczy o tym sam fakt, ze na blogu prawie nic nie opublikowalam. W natloku codziennych obowiazkow jakos nie starczylo mi czasu na nowe przepisy. Na stole pojawialy sie rzeczy dobrze nam znane, latwe i szybkie w przygotowaniu.
Ostatnie dni lipca zas przeznaczylismy na wakacje, ktore staly pod haslem "sentymentalnej podrozy do Francji". Tym razem jako turysci powrocilismy w dobrze nam znane strony i chcelismy spojrzec na nie zupelnie innym okiem.



Odwiedzilismy miejsca, ktorych nam brakowalo, z ktorymi wiazaly sie szczegolne wspomnienia. Chcielismy sie nimi nacieszyc, szczegolnie tymi, ktore byly takie wyjatkowe, tylko nasze.



Obowiazkowo tez odbylismy sentymentalna wycieczke do Bruges, magicznego miasta, pelnego turystow, gdzie mimo zgielku odnalezlismy swoj wlasny szlak. Przemierzajac kamieniste uliczki wsluchiwalismy sie w stukot konskich kopyt i delekowalismy sie cudownym aromatem cukru waniliowego i czekolady, ktore unosily sie w powietrzu.



Obowiazkowo tez odwiedzilismy nasz ulubiony sklepik z czekolada, gdzie zostawilismy fortune ;) Ale czekoladzie tak trudno sie oprzec.



Po tych magicznych chwilach spedzonych we Francji przyszla pora zejsc na ziemie i wrocic do swych codziennych spraw juz tu na miejscu.
Nastal sierpien, ktory dla mnie mial byc leniwy i spokojny. Tymczasem nie jest tak do konca leniwie i spokojnie, dni znow uciekaja jak przez palce i z kazda chwila blizej jestesmy jesieni. Dzisiejsza poranna mgla byla zwiastunem konczacego sie nieublagalnie lata. Dzis tez odkrylam, ze nie zrealizowalam polowy przepisow, ktore chcialam wyprobowac tego lata. Dlatego tez szybko postanowilam nadrobic te zaleglosci i razem z Viki wybralysmy sie na targ by kupic swieze, pachnace maliny. Z nich jest nasz dziesiejszy deser, na ktory serdecznie zapraszam.



Deser z malin z biala czekolada i amaretti

skladniki:
200g malin
80g bialej czekolady
200g naturalnego serka homogenizowanego
okolo 10 sztuk ciasteczek amaretti
1 lyzka soku malinowego
1 lyzka cukru
40g orzechow laskowych
20g platkow migdalowych

wykonanie:.

Ciasteczka amaretti kruszymy i wysypujemy na dno szklanek.
Maliny posypujemy cukrem, delikatnie mieszamy i przekladamy do szklanek na ciasteczka.
W kapieli wodnej roztapiamy 50g czekolady. Dodajemy ja do serka razem z sokiem malinowym. Mieszamy i przekladamy na maliny.
Orzechy siekamy i razem z platkami migdalowymi prazymy przez chwilie na suchej patelni. Po przestygnieciu wykladamy je na serek.
Z reszty bialej czekolady za pomoca obieraczki do warzyw robimy wiorki, ktore wykladamy na wierzch deseru.
Deser odkladamy do lodowki do schlodzenia.
Smacznego!

Zrodlo: Maxi cuisine N°59 czerwiec/lipiec 2010

Uwagi: Pierwotny przepis podaje by deser zrobic w wysokich szklankach, ale jak dla mnie bylo to troche niewygodne. Ciezko bylo sie przebic przez orzechy i dotrzec na dno szklaneczek. Ja osobiscie nie lubie jesc takich deserow warstwami, lubie gdy na lyzeczce znajduje sie po trochu z kazdej warstwy. Nastepnym razem zrobie ten deser w nizszych szklaneczkach.
Poza tym ja podusilam lekko maliny widecem by puscily sok i dzieki temu amaretti byly wilgotne.

12 komentarzy:

asieja pisze...

ten sklepik z czekoladą.. mnie zaciekawił
przyjemne są sentymentalne podróże
deser to cudne połączenie słodkości i owoców

viridianka pisze...

cudowne chwile, chciałabym kiedyś pojechać do Francji (:
a deser przepyszny, mam pół opakowania amaretti a nie wiem co z nimi począć, może deserek taki? (:

Arvén pisze...

A ja tam nie przejmuję się warstwowymi metodami układania deserów - jak robię je tylko dla siebie to mieszam ile wlezie. Nie zależy mi, żeby ślicznie wyglądały, bo często taka "fuzja smaków" dopiero przynosi pożądany efekt.
Zazdroszczę Francji i sklepu z czekoladą - na mnie to dopiero by się wzbogacili ;)

wiosenka27 pisze...

Francja elegancja:) I deserek też:)

aga pisze...

deser wyglada znakomicie:) ale musi byc pyszny:)
a taki sklepik z czekolada to bardzo chetnie bym odwiedzila.

Gosia pisze...

piekne wspomnienia..cudne zdjecia...ten sklepik z czekolada tez by mnie zainteresowal ;)
A deser musze przyznac,ze bardzo mi sie spodobal.....
Pozdrawiam cieplutko :)

emma001 pisze...

takie deserki bardzo lubie ;) lubie do takich słodkosci dodawac ciasteczka ;)

karolka pisze...

Asiejko ten sklepik z czekolada to jeden z wielu w Brugi. My od lat mamy swoj ulubiony i za kazdym razem gdy tam jestesmy robimy wielkie czekoladowe zakupy.

Viridianko podroz do Francji zawsze byla moim marzeniem i w koncu tam zamieszkalam. Niestety region, w ktorym spedzilam prawie 7 lat nie nalezy do najfajniejszych. Ja marzylam o cieplej, poludniowej Francji, a w udziale przypadla mi polnoc.

Arven ja bardzo lubie ukladac te wszystkie warstwy w deserze. Do tego gdy robie cos z mysla o blogu to chce by ladnie wygladalo. Za to pozniej jak juz jem taki deser to lubie jak smaki sie przenikaja wiec staram sie siegac lyzeczka na sam dol.
A sklepik z czekolada akurat jest w Belgii, ktora slynie z czekolady.

Wiosenka nie taka elegancja jak wszyscy mysla ;)

Aga deser byl bardzo dobry, polecam.
Sklepik tez fajna rzecz i zaluje, ze takiego sklepu nie ma gdzies w poblizu.

Gosiu widze, ze moj czekoladowy sklep wszystkim sie spodobal. Odwiedzajac belgijskie miasteczka to az trudno sie zdecydowac, do ktorego sklepu wejsc. Ja poczatkowo wchodzilam do kazdego.

Emma to tak jak ja :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zycze milego popoludnia :))

Paula pisze...

pyszne malinowe lato :)

lo pisze...

To musi być pyszne. A wakacje wspaniałe. Lubię takie podróże szlakiem wspomnien.

KOSA pisze...

Witam i pozdrawiam z Malborka

karolka pisze...

Paula oj pyszne ;)

Lo ja tez lubie sentymentalne podroze, a tak na marginesie to ja cala jestem sentymentalna. Czasem to przeszkadza w zyciu.

Kosa :)

Pozdrawiam