Dzis wyszlo slonce, no w koncu.
Ale jeszcze kilka dni temu niebo zasnute bylo szarymi chmurami. Opatulona w gruby sweter zasiadlam na kanapie. Nie pomogla filizanka goraczej herbaty. Nadal bylo zimno i nieprzyjemnie.
Na taki dzien jak ten najlepsza jest czekolada. Ona poprawia mi zdecydowanie nastroj.
Wlasnie wypatrzylam na blogu Moje wypieki przepis na proste ciasto czekoladowe, ot takie brownies. Przyszykowalam foremke i zaczelam odmierzac skladniki. Starannie polaczylam je ze soba. W kuchni unosil sie delikatny zapach czekolady, nic wiec dziwnego, ze zaraz znalazla sie przy mnie Viki. Jak zawsze byla gotowa na wylizywanie miski. Buzia od razu sie Jej rozpromienila :D
Przyznam, ze i ja chetnie powyjadalam to pyszne ciasto, jak zawsze zreszta. Wlalam zawartosc miski do foremki i nagle niespodzianka! Zajeta wyjadaniem nie zauwazylam jak Viki majstrowala przy foremce i rozpiela mi tortownice. Na szczescie szybko uratowalam ciasto zanim cale wycieklo na blat.
W krotce tortownica znalazla sie w piekarniku. Zrobilo sie cieplej. Z kolejna filizanka herbaty w dlonich znow zasiadlam na kanapie. Z kuchni dochodzil przyjemny aromat czkolady i cieplo bijace od piekarnika. Zrobilo sie tak przyjemnie, ze zupelnie odlecialam. Zapomnialam o calym swiecie rozkoszujac sie cudowna wonia ciasta. I nagle slysze "Kochanie tu sie chyba cos pali!" O matko! (w oryginale bylo to slowo raczej malo eleganckie ;) )
Natychmiast znalazlam sie w kuchni by ratowac moje ciasto. Wiecej bylo zamieszania niz strat :) Ciasto przezylo, ale tylko na chwile, bo dosc szybko zostalo zjedzone.
Bezmaczne ciasto czekoladowo-orzechowe
skladniki:
wykonanie:
Kakao wymieszac z goraca woda do gladkosci. Dodac stopione maslo, czekolade, cukier, orzechy i zoltka. Calosc zmiksowac.
Bialka ubic na sztywna piane i dodac delikatnie do masy czekoladowej.
Blaszke (19x20cm) lub mala tortownice wylozyc papierem do pieczenia. Przelac do niej ciasto. Piec w temperaturze 180°C przez okolo 60-70 minut. Wyjac z piekarnika i wystudzic 15 minut. Przelozyc na talerz do gory dnem, sciagnac papier do pieczenia i udekorowac kakao.
Smacznego!
Na taki dzien jak ten najlepsza jest czekolada. Ona poprawia mi zdecydowanie nastroj.
Wlasnie wypatrzylam na blogu Moje wypieki przepis na proste ciasto czekoladowe, ot takie brownies. Przyszykowalam foremke i zaczelam odmierzac skladniki. Starannie polaczylam je ze soba. W kuchni unosil sie delikatny zapach czekolady, nic wiec dziwnego, ze zaraz znalazla sie przy mnie Viki. Jak zawsze byla gotowa na wylizywanie miski. Buzia od razu sie Jej rozpromienila :D
Przyznam, ze i ja chetnie powyjadalam to pyszne ciasto, jak zawsze zreszta. Wlalam zawartosc miski do foremki i nagle niespodzianka! Zajeta wyjadaniem nie zauwazylam jak Viki majstrowala przy foremce i rozpiela mi tortownice. Na szczescie szybko uratowalam ciasto zanim cale wycieklo na blat.
W krotce tortownica znalazla sie w piekarniku. Zrobilo sie cieplej. Z kolejna filizanka herbaty w dlonich znow zasiadlam na kanapie. Z kuchni dochodzil przyjemny aromat czkolady i cieplo bijace od piekarnika. Zrobilo sie tak przyjemnie, ze zupelnie odlecialam. Zapomnialam o calym swiecie rozkoszujac sie cudowna wonia ciasta. I nagle slysze "Kochanie tu sie chyba cos pali!" O matko! (w oryginale bylo to slowo raczej malo eleganckie ;) )
Natychmiast znalazlam sie w kuchni by ratowac moje ciasto. Wiecej bylo zamieszania niz strat :) Ciasto przezylo, ale tylko na chwile, bo dosc szybko zostalo zjedzone.
Bezmaczne ciasto czekoladowo-orzechowe
skladniki:
- 35g kakao
- 80ml goracej wody
- 150g roztopionego masla
- 150g roztopionej gorzkiej czekolady
- 100g zmielonych orzechow laskowych
- 230g ciemnego cukru brazowego
- 4 jajka
- 1 lyzka kakao do dekoracji
wykonanie:
Kakao wymieszac z goraca woda do gladkosci. Dodac stopione maslo, czekolade, cukier, orzechy i zoltka. Calosc zmiksowac.
Bialka ubic na sztywna piane i dodac delikatnie do masy czekoladowej.
Blaszke (19x20cm) lub mala tortownice wylozyc papierem do pieczenia. Przelac do niej ciasto. Piec w temperaturze 180°C przez okolo 60-70 minut. Wyjac z piekarnika i wystudzic 15 minut. Przelozyc na talerz do gory dnem, sciagnac papier do pieczenia i udekorowac kakao.
Smacznego!
14 komentarzy:
Ciasto musiało być przepyszne, w każdym razie ja takie uwielbiam. Dzisiaj zamiast sobie coś upiec, niestety, kupiłam tylko kawałek jakiegoś cukiernianego gnieciucha, co miało mnie powstrzymać od zjedzenia od raz ucałej blachy czegoś pysznego. Powstrzymało, ale satysfakcja nie ta.
UWielbiam czekoladowe ciasta! WYgląda mega apetycznie Karolko, mam na nie chęć. Może kiedyś się skuszę:)
Pozdrawiam cieplo w ten zimny i wietrzny dzien.
Mając takie ciasto, to żadne chmurne niebo, nie jest groźne :)
"I nagle slysze "Kochanie tu sie chyba cos pali!" O matko! (w oryginale bylo to slowo raczej malo eleganckie ;) )"- to musiało fajnie wyglądać... ;D... Brownie, mimo, że zazdroszczę, wciąż się boję... Jakoś nie przemawia do mnie ciasto-zakalec... Choć sama nie wiem. Ja jestem w stanie zrozumieć, "że to tak ma być", ale rodzinka.. niekoniecznie ;)
Karolina rozumiem jak to jest z tymi kupnymi ciastami. Ja czesto tak mam, ze jestem nimi rozczarowana. Wole sama cos zrobic, ale wlasnie sek w tym, ze czesto mi sie nie chce.
Majanko jak u mnie bylo wlasnie tak zimno to na to ciasto zdecydowalam sie w oka mgnieniu. Pyszne bylo.
Szarlotek ja mysle, ze w ogole na takie dni wszystko co czekoladowe sprawdza sie w 100%.
Nette no przyznam, ze scenka byla dosc zabawna :)
A samo cistao jest super. Moze nawet nie do konca jest takim zakalcem. Pewne jest jedno, w srodku jest przyjemnie wilgotne i bardzo smaczne. Moj Maz byl zachwycony, dziecie tez.
pozdrawiam
Wspaniałe to ciasto na poprawę humorku :))) Ja jutro takie mocno czekoladowe ciasta na urodziny męża piekę - tęż się będę uśmiechać jak i Ty do woni wydobywających się z piekarnika :)))
Wierzę, że to ciasto jest fenomenalne. Co ja bym dała za kawałeczek takiego ciasta w ten zimny, śnieżny dzien....
Karolko, a ja podzielam Twoją miłość do czekolady. :) Bo i mnie ona bardzo, bardzo poprawia humor. I ciasta czekoladowe uwielbiam. :)
Hihi, a Ty kochana, na drugi raz tak nie odlatuj, bo raz się udało uratować ciasto, ale kolejnym razem mogą być straty. :D
Tili az zazdroszcze Ci tego ciasta, ktore bedziesz piekla. Twoj Maz bedzie mial slodkie urodziny.
Kasiu to u Ciebie snieg pada?
U mnie snieg to towar deficytowy i zima wiele bym dala zeby choc na jeden dzien popadal. No, ale teraz to wole jeszcze cieszyc sie ladna jesienia i sniegu wrecz wspolczuje.
Malgosiu ja tylko zaluje tego, ze te czekoladowe cuda pieke tak rzadko. Niestety lasuch ze mnie wielki wiec musze sobie te przyjemnosci dawkowac, bo w bioderka wszystko idzie ;)
A co do odlatywania to cale szczescie mam dobrego straznika w domu.
milego dnia Wam zycze :)
Ciato wyglada rewelacyjnie. Az trudno uwierzyc, ze tyle "przezylo" :) I juz sobie wyobrazam ten zapach podczas pieczenia... Kazdy by "odlecial" :))
to dopieroooo smakowalo po takiej dawce "adrenalinki" i oczekiwan :) :) wyglada przepysznie!!!!
Pozdrawiam :)
W pełni zgadzam się z tezą postawioną w tytule! ;)))
Uwielbiam to ciasto. To absolutnie niedościgniony brownies. Zawsze i wszędzie. I poprawiacz humoru :)
Maja te ciezkie przejscia mojego ciasta swiadcza tylko o jego doskonalosci. Bo przeciez i tak sie udalo, a do tego bylo takie smaczne.
Gosiu smakowalo i to bardzo. Rodzina domaga sie powtorki.
Aniu bo najprawdziwsza prawda :)
Lisko jak to milo, ze to ciasto ma tylu wielbicieli :)
pozdrawiam
Prześlij komentarz