To moj kolejny juz wpis w ramach Weekendowej Piekarni, tym razem jest to 51 edycja pod przewodnictwem Malgosi z blogu Pieprz czy wanilia.
Nie moglam sie oprzec tym wspanialym propozycjom i wlasnie dlatego pokusilam sie az na dwa rodzaje buleczek. Gdybym wiedziala jakie beda mialy powodzenie pewnie upieklabym je z podwojnych porcji :)
Musze przyznac, ze to prawdziwa radosc patrzec jak przyrzadzone wlasnorecznie pieczywo wywoluje tyle zachwytu u domownikow. Odkrylam tez, ze wyrabianie ciasta sprawia mi wielka radosc. Gdy tak jak dzis, za oknem szaleje wiatr i pada deszcz, ja wyciszam sie na chwile, cierpliwie ugniatam ciato, nie mysle wtedy o niczym waznym. Relaksuje sie. Ciasto jest takie mile w dotyku.
Potem znow wracam do rzeczywistosci, odkladam ciasto do miski i cierpliwie czekam. Zagladam od czasu do czasu jak rosnie i gdy ono podwaja swa objetosc ja ciesze sie jeszcze bardziej.
Usmiecham sie do siebie gdy gotowe buleczki wyciagam z pieca i juz nie moge sie doczekac by ich sprobowac. Za kazdym razem smakuja wspaniale. Nic dziwnego, przeciez sa moje :)
Nie moglam sie oprzec tym wspanialym propozycjom i wlasnie dlatego pokusilam sie az na dwa rodzaje buleczek. Gdybym wiedziala jakie beda mialy powodzenie pewnie upieklabym je z podwojnych porcji :)
Musze przyznac, ze to prawdziwa radosc patrzec jak przyrzadzone wlasnorecznie pieczywo wywoluje tyle zachwytu u domownikow. Odkrylam tez, ze wyrabianie ciasta sprawia mi wielka radosc. Gdy tak jak dzis, za oknem szaleje wiatr i pada deszcz, ja wyciszam sie na chwile, cierpliwie ugniatam ciato, nie mysle wtedy o niczym waznym. Relaksuje sie. Ciasto jest takie mile w dotyku.
Potem znow wracam do rzeczywistosci, odkladam ciasto do miski i cierpliwie czekam. Zagladam od czasu do czasu jak rosnie i gdy ono podwaja swa objetosc ja ciesze sie jeszcze bardziej.
Usmiecham sie do siebie gdy gotowe buleczki wyciagam z pieca i juz nie moge sie doczekac by ich sprobowac. Za kazdym razem smakuja wspaniale. Nic dziwnego, przeciez sa moje :)
Mleczne buleczki z zurawina
skladniki:
250g maki pszennej
ok 75g letniego mleka
1 lyzeczka drozdzy instant
1 lyzka cukru
1 jajko
50g rozpuszczonego masla
30g suszonej zurawiny
Malgosia pisze, ze oryginalne ciasto nie zawiera soli. Ja dodalem od siebie mala lyzeczke za rada Malgosi.
glazura:
1 zoltko
szczypta soli
wykonanie:
Wszytskie skladniki poza zurawina laczymy ze soba. Wyrabiamy ciasto. Ma odchodzic od dloni lub od miski. Ciasto powinno byc miekkie, ale nie lepkie.
Dadajemy zurawine i ponownie wyrabiamy.
Miske z ciastem przykrywamy folia spozywcza i odstawiamy w cieple miejsce na 2,5 godziny by podwoilo swoja objetosc.
Z ciasta formujemy 7 owalnych buleczek. Ukladamy je na blasze wylozonej papierem do pieczenia laczeniem ku gorze. Przykrywamy czysta sciereczka i odstawiamy na 1,5 godziny. Po tym czasie nacinamy buleczki, smarujemy rozmieszanym zoltkiem z sola. Pieczemy w temperaturze 210°C przez 15 minut.
Bulki z ziarnami na miodzie
skladniki:
7g drozdzy instant lub 15g swiezych
275 ml letniej wody
225g maki pszennej razowej
225g maki pszennej bialej
3 lyzki oliwy z oliwek
2 lyzki plynnego miodu
1,5 lyzeczki soli morskiej
2 lyzki mleka do smarowania (ja zapomnialam ich posmarowac)
50g mieszaniki ziaren np slonecznika, siemienia, maku, dyni
wykonanie:
W przypadku swiezych drozdzy do 4 lyzek letniej wody wkruszamy drozdze, mieszamy i pozostawiamy na pare minut.
Make z sola przesiac do duzej miski, dodac drozdze lub zaczyn. Wlac oliwe, wode, miod, zamieszac drewniana lyzka, a natepnie wyrabiac dodajac make gdyby ciasto bylo zbyt wilgotne. Dadac mieszanke ziarem i ponownie wyrabiac. Ciasto powinno byc miekkie, ale nie klejace.
Przelozyc ciasto na posypany maka blat i wyrabiac od 5-10 minut az ciasto bedzie gladkie.
Przelozyc do miski wysmarowanej oliwa i przykryc folia spozywcza. Odstawic w cieple miejsce na godzine az ciasto podwoi objetosc.
Wyrosniete ciasto wyjac na blat, odgazowac. Podzielic na 9 czesci, uformowac okragle buleczki i ulozyc na blasze wylozonej papierem do pieczenia. Przykryc sciereczka i pozostawic do podwojenia objetosci.
Posmarwac mlekiem. Piec w temperaturze 200°C przez 20 minut.
Smacznego!
7 komentarzy:
Karolka, piękny wpis. Bardzo widać, że sprawia tobie przyjemność robienie domowego pieczywa
a bułki są wyjątkowo ładne i apetyczne :)))
Żurawinowe są pyszne, potwierdzam :-) I pięknie się prezentują Karolko :-) Natomist gordonowe moje sobie rosną, a Twoje kuszą bardzo...
Cudowne bułeczki:) Pysznie wyglądają:)
No ba! Wiadomo, że domowe najlepsze. :) Zwłaszcza jak jeszcze cieplutkie zajada się z masełkiem. :)
Karolko, piękne wypieki! Az się głodna zrobiłam, a sama dopiero jutro zakasam rękawy.
Dziękuję, że wzięłaś udział w tym wydaniu WP. :) Bardzo się cieszę! :)
mmmmm,ale pysznie one wygladaja i jedne i drugie :) :)
Pozdrawiam :)
Piękne bułeczki - i jedne i drugie. Cudowne!
Kocham piec bułeczki :))
Pozdrawiam!:)
Margot milo mi, ze wpis Ci sie podoba :) A pieczenie buleczek to naprawde cudne zajecie. Jeszcze jakis czas temu nawet bym tak nie pomyslala, a dzis to staje sie dla mnie nalogiem.
Mafilka zgodze sie z Toba, ze te zurawinowe sa pyszne. Ale te Gordona tez nam bardzo smakowaly. Po buleczkach sladu nie ma.
Atinko bardzo dziekuje.
Malgosiu ja tez sie bardzo ciesze, ze bralam udzial w tej edycji WP. Wybralas bardzo fajne przepisy.
Gosiu dziekuje :)
Majanko ja tez pokochalam pieczenie buleczek, a tak ciezko bylo mi sie za to zabrac. Tylko, ze jak raz upieklam to juz nie ma odwrotu.
pozdrawiam i zycze Wam milego dnia :)
Prześlij komentarz