Nie lubie sie spozniac i zawsze staram sie robic wszystko na czas. Tym razem jednak wszystko potoczylo sie nie tak jak to mialam w planie i wlasnie dlatego jestem spozniona. Powiem wiecej, moje spoznienie jest dosc powazne, ale mam nadzieje, ze Gospodarna Narzeczona z blogu na Kruchym spodzie, gospodyni 49 Weekendowej Piekarni mi to wybaczy.
Przyznam, ze pieczenie tych buleczek nie przebiegalo bez zaklocen, tego dnia wszystko sprzysieglo sie przeciwko mnie. Najpierw mialam problem z dynia, potem odnioslam rany, a na koncu zepsula mi sie waga. Cale szczescie buleczki sie udaly, a do tego ich smak wynagrodzil mi wszystkie wczesniejsze niepowodzenia.
Zapraszam wiec wszystkich do wirtualnego probowania mojego dziela :) Smacznego!
Pan de Calabaza czyli Sefardyjski chleb z dynia
w miom wydaniu buleczki
skladniki:
115 g pure z dyni (0,5 szklanki)
7 g drozdzy instant lub 21 g swiezych
0,5 lyzeczki mielonego kardamonu
0,5 lyzeczki mielonego imbiru
500 g maki chlebowej (3i 3/4 szklanki)
140 g cieplej wody (2/3 szklanki)
70 g cukru (1/3 szklanki)
8 g soli (1i 1/2 lyzeczki)
55 g oleju (1/4 szklanki)
1 jajko + do smarowania
sezam do posypania
wykonanie:
Dzien wczesniej robimy pure z dyni. Dynie kroimy na kawalki, wkladamy na posmarowana olejem blaszke i pieczemy w temperaturze 190°C przez 1 godzine. Miekka dynie przeciskamy przez praske, a nastepnie umieszczamy na sitku na cala noc by odcisnac jak najwiecej plynu.
Na drugi dzien w misce mieszamy ze soba drozdze, wode, kardamon, imbir i 90g maki. Zostawiamy na 10-20 minut. W tym czasie powinny pojawic sie babelki.
Do zaczynu dodajemy pure z dyni, jajko, sol, olej i cukier. Dobrze mieszamy po czym dodajemy pozostala make.
Ciasto wyrabiamy na stolnicy oproszonej maka przez okolo 7 minut. Bedzie dosc twarde, ale latwo sie ugniata i nie lepi sie. Miske po ciescie myjemy, namaczamy w goracej wodzie by byla ciepla i przekladamy tam ciasto. Zostawiamy pod przykryciem do wyrosniecia na 2-3 godz.
Szykujemy blache do pieczenia, wykladamy ja papierem lub smarujemy olejem.
Z ciasta formujemy 2 bochenki lub buleczki i ukladamy na blasze. Zostawiamy jeszcze na kolejne 60-90 minut pod przykryciem.
Wyrosniety chleb lub bulki smarujemy rozmaconym jajkiem ze szczypta sol i posypujemy sezamem. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 40-45 minut, a bulki 25 minut.
Studzimy na kratce.
w miom wydaniu buleczki
skladniki:
115 g pure z dyni (0,5 szklanki)
7 g drozdzy instant lub 21 g swiezych
0,5 lyzeczki mielonego kardamonu
0,5 lyzeczki mielonego imbiru
500 g maki chlebowej (3i 3/4 szklanki)
140 g cieplej wody (2/3 szklanki)
70 g cukru (1/3 szklanki)
8 g soli (1i 1/2 lyzeczki)
55 g oleju (1/4 szklanki)
1 jajko + do smarowania
sezam do posypania
wykonanie:
Dzien wczesniej robimy pure z dyni. Dynie kroimy na kawalki, wkladamy na posmarowana olejem blaszke i pieczemy w temperaturze 190°C przez 1 godzine. Miekka dynie przeciskamy przez praske, a nastepnie umieszczamy na sitku na cala noc by odcisnac jak najwiecej plynu.
Na drugi dzien w misce mieszamy ze soba drozdze, wode, kardamon, imbir i 90g maki. Zostawiamy na 10-20 minut. W tym czasie powinny pojawic sie babelki.
Do zaczynu dodajemy pure z dyni, jajko, sol, olej i cukier. Dobrze mieszamy po czym dodajemy pozostala make.
Ciasto wyrabiamy na stolnicy oproszonej maka przez okolo 7 minut. Bedzie dosc twarde, ale latwo sie ugniata i nie lepi sie. Miske po ciescie myjemy, namaczamy w goracej wodzie by byla ciepla i przekladamy tam ciasto. Zostawiamy pod przykryciem do wyrosniecia na 2-3 godz.
Szykujemy blache do pieczenia, wykladamy ja papierem lub smarujemy olejem.
Z ciasta formujemy 2 bochenki lub buleczki i ukladamy na blasze. Zostawiamy jeszcze na kolejne 60-90 minut pod przykryciem.
Wyrosniety chleb lub bulki smarujemy rozmaconym jajkiem ze szczypta sol i posypujemy sezamem. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 40-45 minut, a bulki 25 minut.
Studzimy na kratce.
7 komentarzy:
e Karolka , takie bułki to koniecznie trzeba zaliczyć , nie ma innej opcji
Piękne- kolor, kształt i zdjęcia
Z radością je dopisuję do podsumowania
Margot bardzo dziekuje i ciesze sie, ze mimo spoznienia zalapuje sie na podsumowanie :)
pozdrawiam
Wspaniale wyglądają te bułeczki. Jestem przekonana, że bardzo by mi smakowały :)
Pozdrawiam :)
No tak, prawa Murphy'ego lub po prostu złośliwość rzeczy martwych... Wszystko wali się naraz. ;-) Karolko, wybrnęłaś z opresji, wbrew prawom pana M.- zawodowo i pięknymi bułeczkami mogłaś się cieszyć. :)
Kasiu ciesze sie, ze buleczki Ci sie podobaja. Przyznam, ze ja sama jestem z nich zadowolona :)
A co do smaku to tez mysle, ze by Ci przypadly do gustu.
Malgosiu o prawach Murphy'ego cos juz wiem, ale tak jak piszesz, udalo mi sie wyjsc z tego zwyciesko. Buleczki byly pyszne :)
milego dnia!
Spóźnione czy, nie to nieistotne, bo bułęczki śiczniaste. Idealne na niedzielne śniadanie :)
Aniu tak sobie wlasnie mysle, ze to chyba najladniejsze buleczki jakie upieklam. Na takie niedzielne sniadanie idealne :)
Prześlij komentarz