Dziesiejszy wpis bedzie o kulinarnych wpadkach i niepowodzeniach, ktore mozna obrocic w sukces.
Co jakis czas rodzina niby to od niechcenia rzuca tekst "moze upieczesz jakis dobry tort?" Przewaznie udaje mi sie czyms wykrecic, szczegolnie teraz gdy moj piekarnik nie zawsze chce za mna wspolpracowac. Czasem, szczegolnie przy jakiejs okazji na nic zdaja sie wykrety. Sama dochodze do wniosku, ze ten jeden raz moge cos dobrego przygotowac. Ciagle jednak pozostaje kwesta piekarnika i loteria: uda sie, czy nie?
Powinnam w takiej sytuacji pozostac przy sprawdzonych przepisach i nie szukac, ani nie wymyslac nic nowego, nic co moze sie nie udac. Ale ja to ja i taka juz jestem, ze ciagle chce czegos nowego. Tak bylo i tym razem.
Przed paru laty moj Maz wyslany po zakupy spozywcze wrocil do domu z mala broszurka o ciastach i deserach czekoladowych. Wsrod 10 przepisow wypatrzylam kilka godnych sprobowania i zupelnie nie wiem dlaczego przypomnialam sobie o tej ksiazeczce wlasnie teraz.
Na warsztat poszlo ciasto czekoladowe z kremem pomaranczowym. Od poczatku mialam zamiar wykorzystac tylko podstawe tego ciasta, a wiec czekoladowy biszkopt. Krem i dekoracja to juz moja ulanska fantazja.
Upieklam ciasto, ktore pachnialo oblednie i na pierwszy rzut oka wygladalo calkiem przyzwoicie. Drugi rzut oka sprawil, ze wpadlam w panike, bo ciasto okazalo sie niziutkie, bardzo niziutkie. Jak zatem mialam przeciac je na dwa krazki i przelozyc przygotowanym kremem? Prawdziwa porazka!
Potrzebowalam kola ratunkowego, a raczej kolejnego krazka ciasta, ktore stanowiloby wierzch mojego tortu. Coz moglam zrobic? Upieklam wiec drugie ciasto z polowy porcji uzyskujac dosc cienki blat stanowiacy gorna czesc tortu.
Krem to maly eksperyment, ktory okazal sie calkiem smaczny i mocno czekoladowy. Dekoracja poczatkowo miala byc zupelnie inna, ale ostatecznie poprzestalam na prostocie wykorzystjac obfitosc pewnego ogrodu.
Tort i wygladem i smakiem zachwycil rodzine co bylo dla mnie najlpesza nagroda to tych chwilach stresow w kuchni.
Tort czekoladowy z dekoracja z malin
skladniki na ciasto:
(podaje ogolna ilosc czyli na 1,5 porcji)
- 6 jajek
- 75g maki
- 150g gorzkiej czekolady
- 1 cukier waniliowy
- 300g masla
- 135g cukru
- szczypta soli
krem:
- 250ml kremowki
- 200g czekolady gorzkiej
- 2 lyzki amaretto
- 50g masla
- maliny
wykonanie:
Czekolade rozpuszczamy w kapieli wodnej.
Miekkie maslo, cukier i cukier waniliowy ucieramy na gladki krem.
Zoltka oddzielamy od bialek. Z bialek ze szczypta soli ubijamy sztywna piane.
Do kremu z masla dodajemy roztopiona czekolade i zoltka, dokladnie laczymy. Nastepnie na przemiam z bialkami dodajemy make. Wszystko delikatnie mieszamy.
Ciasto wykladamy na wysmarowana maslem tortowniece (26cm, moze byc mniejszaa, ciasto bedzie wyzsze).
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 20 minut. Po wystudzeniu biszkopt przecinamy na dwie czesci.
Kremowke podgrzewamy wraz z polamana na kawalki czekolada. Gdy czekolada sie rozpusci odstawiamy smietane do schlodzenia. Zimna smietane ubijamy mikserem, w polowie ubijania dodajemy miekkie maslo i ubijamy jeszcze przez chwile. Na koncu dodajemy amaretto. Mieszamy.
Jeden blat biszkoptu ukladamy na platerze i spinamy obrecza tortownicy. Na ciasto wykladamy czesc kremu. Ja powrzucalam tez kilka malin. Przykrywamy drugim biszkoptem i calosc pokrywamy reszta kremu. Sciagamy obrecz tortownicy i reszta kremu dekorujemy boki ciasta.
Na czekolade wykladamy maliny.
Tort chlodzimy w lodowce okolo 3 godziny. Przed podaniem wyciagamy na 10 minut by czekolada lekko zmiekla.
Smacznego!
14 komentarzy:
Pięknie wygląda. ; )
Zjadłabym przez monitor. ; d
elegancko wygląda i tak kusi :)
Piękny tort! A takie kuchenne przygody sprawiają, że dania z nimi związane zapamiętujemy na dłużej:)
Ach, zjadłabym ten kawałek na talerzyku!
o matko kobieto, jak widzę te górkę z malin na czekoladowym torcie to mi ślina cieknie...wygląda tak cudownie, że aż szkoda że nie da się wyciągnąć go prosto z monitora i mieć u siebie.
Widzę, że lubisz innowacje. Twój tort wygląda smakowicie :)
Potrzebowałam dosłownie sekundy, aby się w nim zakochać. Idealny dla mnie - czekoladowy z dodatkiem malin :)
po prostu cudo!!! zachwycajacy widok:)
Karolko, cudny ten tort! Nigdy bym nie pomyslala, ze przyczyna jego powstania byla jakas 'porazka' ;)
Pozdrawiam!
Czekoladowa rewelacja:) Karmię piersią, więc zamiast likieru do kremu dodałam parę kropel aromatu migdałowego. Chętnię wykorzystam przepis na krem do przełożenia piernika. Mniaaaam:)))
Ciesze sie, ze moje eksperymenty komus sie moga przydac, a do tego wzbudzaja taki zachwyt.
Polecam sie na przyszlosc.
A ja właśnie wykorzystałam przepis na krem. Zmieniłam troszkę proporcje - dałam więcej śmietany, zaryzykowałam i zrobiłam 2 masy jedną na gorzkiej czekoladzie a drugą na tiki taki i bez alkoholu. I popełniłam dzieciom tort czekoladowy... Coś cudownego, niech się chowają wszystkie zamawiane w cukierniach torty, miał być na Boże Narodzenie - tak sobie zażyczyły ale nie wiem czy dotrwa heh;-)Dzięki za super przepis
Eulalia ciesze sie. Takie komentarze sa dowodem na to, ze moje przepisy komus sie przydaja.
Smacznego w takim razie.
pozdrawiam
Hej! Czy Ty naprawdę podgrzalas cała. smietane z czekoladą?
Tak podgrzałam śmietanę z czekoladą, a potem ja ubiłam.
pozdrawiam
Prześlij komentarz